czwartek, 15 września 2022

Lepsze jutro

Czasami musi się coś w życiu wydarzyć aby człowiek zatrzymał się i na nowo otworzył oczy, może w innym wymiarze, który był tak blisko, ale zawsze omijało się go twierdząc: "jeszcze zdążę" - być, widzieć, zobaczyć, zrobić, doświadczyć, przeżyć, zrozumieć, wiedzieć ...

Mijają dni, tygodnie, a nawet miesiące i człowiek tkwi w miejscu. Wie że powinien iść do przodu, ale nie jest w stanie. Nie wie dlaczego (może wie), nie ma odwagi chociażby bardzo chciał. Każda "próba" kończy się kilkoma krokami w tył, bo na samą myśl włącza się bieg wsteczny :) 

Czasami człowiek jest sam w stanie uporać się z pewnymi "demonami", czasami potrzebuje pomocy specjalisty, a czasami zwyczajnie  to ludzie z określonego środowiska swoją hipokryzją powodują, iż z  sekundy na sekundę nagle przekraczasz tą swoją dzwiękoszczelną szybę i idziesz do przodu. Okazuje się, że właśnie tego było Tobie potrzeba. To nawet nie było skomplikowane.

Czasami musi się COŚ wydarzyć aby przebić się przez ten mur, aby życie wskoczyło na właściwe tory z głową pełną pomysłów na dalszy CZAS :) Nagle okazuje się, że przed Tobą tyle możliwości. Bo może nic nie dzieje się bez przyczyny, zaś te sytuacje, Ci ludzie  - pojawili się chociażby po to aby Tobie otworzyć nowe drzwi :)

Ostatnie tygodnie to był czas dla mnie - tak dosłownie. 

Jestem wdzięczna za to ...

                                                                                                                                                                       ... cieszę się, że TU wróciłam ♡




czwartek, 8 września 2022

poniedziałek, 5 września 2022

Musi się COŚ zepsuć aby dało się COŚ naprawić

Wiele lat temu zgromadziłam całkiem pokaźną kolekcję kamieni, robiłam z nich kolczyki, bransoletki naszyjniki. Robiłam dla siebie i znajomych. To była fantastyczna manualna przygoda. Niektóre ze swoich wyrobów wciąż posiadam w drewnianej indyjskiej szkatułce. Czasami zakładam, czasami tylko oglądam i przekładam. Niektóre już nie mieszczą się we współczesnych trendach ale żal mi je "zepsuć" i zrobić coś nowego ponieważ przywołują wspomnienia sprzed lat. 

Kiedy M był jeszcze małym chłopcem czasami siadał ze  mną i nanizał  te kamienie na żyłkę i robił mi bransoletki. To było bardzo intuicyjne z jego strony i naprawdę fantastycznie dobierał kolorki. Nigdy nie zniszczyłam tych bransoletek bo były takimi prezencikami od serducha. 

Bardzo lubiłam je nosić bo były i są wesołe, kolorowe,  wakacyjne i takie moje. W tym roku jedna z nich rozsypała się podczas tańców na urlopie, jednak udało mi się złapać wszystkie kamyki i ją wiernie odtworzyć.   

TAK, jestem bardzo sentymentalna :)












Naprawione :)