czwartek, 27 sierpnia 2009

Bezimienny króliczek


A co ... skoro wszyscy szyją to i ja się chwale moim Królisiem. Uszyty juz chyba z 1,5 tygodnia temu ale ciągle coś mu brakowało. Kiedy zrobiłam mu sesję fotograficzną okazało się, że uszy odwrotnie przyszyłam (zielonym do góry - a miało być odwrotnie) . A ponieważ nie chce mi się juz zmieniać więc oświadczam, gdyby ktoś pytał, że niby to tak celowo ma być;) ;) ;)



Myślałam że sie juz poddam i nic z tego nie będzie, gdyż już zabrakło mi cierpliwości przy wypychaniu tych cienkich nóżek i łapek. Ale jakoś się udało Korpus i łapki szyłam na maszynie , a kubraczek ciut ręcznie a ciut też na maszynie Króliczek narazie jest bezimienny ...
A poniewaz mój Króliś nie ma kompana, staje do konkursu u Alizee po kolegę by bylo mu raźniej .

zdjęcie pochodzi z bloga http://alizee-domalizee.blogspot.com/

A na koniec chciałam podziękować za wyróżnienia jakie otrzymałam od wspaniałych osób.


To miłe wiedzieć, że lubicie do mnie zaglądać.
Ja znów nie będe oryginalna, gdyż moje wyróżnienia wędruja do wspaniałych blogowiczek, których blogi są moimi ulubionymi(patrzcie lista blogów na pasku z boku)

piątek, 21 sierpnia 2009

Zdobyczne poszewki

Zdobyte na Pchlim Targu (czyt. Ryneczku- chociaż Pchlim ... ładniej brzmi więc niech tak zostanie ;) za całe 2zł za sztukę
Jak dla mnie są śliczne !
Chociaż kupowałam je z myślą o pocięciu na woreczki bo.... były zaplamione , brudne i jedynie te hafciki były w przyzwoitym stanie. Zanim je postanowiłam pociąć to zaryzykowałam z wybielaniem, moczeniem ... a może coś z nich będzie - pomyślałam. I powiedzmy że doprowadziłam je do całkiem dobrego stanu używalności. Są wielkie – na takie poduchy z piór, które kiedyś można było spotkać w babcinym domku. U mojej była ich sterta ułożonych piętrowo na łóżku.
Niestety takich poduch nie mam- a może i dobrze ;) Więc przerobię je i będą na mniejsze podusie. A z tego co zostanie – jak zostanie będą woreczki ;)

Jutro kolejny wypad na Pchli, a co tam. Czas się zrelaksować przy wyszukiwaniu skarbów po pracowitym tygodniu za biurkiem :)

Do zobaczenia po niedzieli

Pozdrawiam Was ciepło i jeszcze wakacyjnie




środa, 19 sierpnia 2009

Retro woreczki

I kolejne moje prace - tym razem już dawno obiecane woreczki. Woreczki uszyłam z cienkiego lnu i wypełniłam lawendą. Chyba nie musze mówić jak cudnie pachną...
Mimo że zwiastuny jesieni - Wrzosy - juz były i głównie króluja w moim domku - to u mnie sezon lawendowy w pełni.
Lawenda na balkonie kwitnie i co jakiś czas ma nowe pąki, a chciałam już ją do gruntu przesadzić. O dziwo ta która mi padła - ODŻYŁA .





poniedziałek, 17 sierpnia 2009

Łazienkowy komplet

Już dawno skończony ale nie miałam czasu „obłocić” , a że niedziela upływała leniwie i błogo – nastąpiła pełna mobilizacja i oto jest.

Odkąd pamiętam nie lubiłam koloru niebieskiego - a właściwie wszystkich jego odcieni. Jednak przypadkiem w pasmanterii - którą regularnie odwiedzam od nastu… lat podczas każdego wypadu do miasta – natknęłam się na pościelowe płótna. I moja uwaga skierowała się głównie na te błękitne płócienko i nie tylko ...
Od jakiegoś czasu lubię właśnie zestawienie bieli z niebieskim. Ów komplecik zupełnie nie pasuje do mojej obecnej łazienki – ale kto wie czy nie będzie pasował kiedyś w przyszłości do mojej nowej łazienki . W ogóle ostatnio idę w kierunku jasnych kolorów. Niestety nie mogę szaleć za mocno z tą bielą, bo do mojego obecnego mieszkanka gdzie głównie króluje kolor brązowy, czarny, zielony itp. – biel nie będzie pasowała. Więc póki co marzę o własnym - w jasnych kolorach domku.
Jednak kobieta zmienna jest ! ! !



A winogrona choć jeszcze zielone - znakomicie spełniły swoją role jako tło dla łazienkowych przydasiów


wtorek, 11 sierpnia 2009

Bielenie przecierki - prośba o rady / Wrzosowisko

Znalazłam jakiś czas temu starą półke i nawet podjęłam próbę czyszczenia . Jednak kiepsko mi to szło, zapał minął i półka powędrowała do garażu na długie dwa lata.
Półeczka została zrobiona przez mojego Pradziadka i pamietam jak wisiała w drewnianej chatce moich Dziadków .
Stąd prośba do doświadczonych blogowiczek o zrozumienie i rady dla laika, który nie ma pojęcia o bieleniu, przecierkach itd.
Ja chciałabym by półka była odczyszczona do drewna , przyciemniona i ewentualnie jakieś delikatne przecierki wykonane. Nie chcę białej .

Po pierwsze - czym odczyścić stara farbę ojelną - chyba ze 2 warstwy.
Po drugie - czym jak i co w jakiej kolejności dalej robić , preparaty itd

Nazwy farb , praparatów i innych specyfikow mile widziane :) Wybieram sie do miasta w niedługim czasie to sobie zakupie to i owo :) A boję się, że będe motała sie między półkami w poszukiwaniu .... hmmm sama nie wiem czego.


Zakwitły wrzosy.

Wrzosy to dla mnie zwiastun zbliżającej sie jesieni. Tak tak. Zwłaszcza że i nastrój u mnie jakiś jesienny. Zaczynam powoli myśleć o ciepłych kapciach , sweterkach i piżamkach na słodkie sny. Lubię jesień - i pewnie mnie zrugacie jak powiem, że nie cierpię lata !!! Nie lubię lata ponieważ jestem alergikiem i od poźnej pory wiosennej do późniego okresu letniego - dla mnie to czas okropnej "męczarni". A jesień po prostu kocham.


poniedziałek, 10 sierpnia 2009

Niedzielna wyprawa

Niedzielne popołudnie zaowocowało wypadem nad rzekę Pisę.
Wyprawa była szybka i dosłownie na przysłowiową chwilkę. Szybkie pakowanie w koszyk - i tu jak zwykle przeważyły rzeczy Miłka.
Pisa to typowo nizinna rzeka z bardzo malowniczym szlakiem . W miejscu, w którym byliśmy koryto rzeki zmieniło swoje położenie o ponad 15 metrów w ciągu 13lat. Jako nastolatka i nie tylko bywałam tam często. Pamiętam jak na brzegu rosło mnóstwo drzew na skarpach a teraz same wiszące korzenie i połamane drzewa. A co najlepsze- od brzegu do działek jest może jeszcze tylko 10 metrów i jakoś nikt nie kwapi sie by jakoś zabezpieczyć, by rzeka nie wymywała brzegu. Jeśli tak dalej będzie to za kilka lat nie będzie dojazdu do dzikiej plaży, na której to pluskają się „tubylcy”. Mam nadzieję, że ktoś się tym zajmie bo chciałabym móc jeszcze tam pomoczyć stopy- pływać nie umiem ;)
Oprócz tego, że to piękna rzeka to również bardzo niebezpieczna. Pochłonęła już wiele istnień ludzkich.
Miłosiowi oczywiście przybyło parę siniaczków ;) Aż tak bardzo mu się podobało baraszkowanie po kocu, korzeniach i szyszkach :) I odkrył że fajna zabawa to wyrywanie trawki, oglądanie jej w łapkach a w efekcie końcowym - zjadanie :)
... na zakończenie parę fotek rzeki

... i my

czwartek, 6 sierpnia 2009

Miłoszek w domku - i na dobry weekendu początek Fartuszek kuchenny


Jesteśmy …wróciliśmy i mam nadzieję, że już nie pojedziemy wiecej... oraz dziękujemy za wszystkie ciepłe słowa w komentarzach i kciuki. Pomogły !!!

Miłoszek to zuch Chłopczyk, nie płakał wcale, ani przy wkłuciu wenflonu, ani przed narkozą, ani po - wcale łezki nie uronił. Jestem z niego dumna :)
Inne dzieciaczki , które leżały na oddziale okulistycznym płakały, a on to istny Mały Twardziel. Cały zabieg najprościej mówiąc zniósł dobrze.
Ale żeby go nie przechwalić to powiem , że dał nam też dobrze popalić – i rodziców kręgosłupy dobrze odczuły, że maja 10 kilogramowe dziecko :) Otóż, żeby było nam weselej to Miłoszek tuż po zabiegu (który trwał może 15 minut i był przeprowadzany w znieczuleniu ogólnym) po przeniesieniu na szpitalne łóżeczko pospał może 10 min i otworzył oczka. Mało tego - ten mały Siłak, próbował wstać, wiercił się i nie było mowy o jakimkolwiek leżeniu w pozycji poziomej – a powinien dla własnego dobra. I takim oto cudem przez najbliższe 2 godziny, dziecko było noszone i na rękach, a my z całych sił usiłowaliśmy je zabawiać czym się dało by jak najdłużej spędził w pozycji leżącej. A inne maluchy, które miały zabiegi tuż po Miłoszku – spały słodko przez ponad 2 godziny ;)
Najbardziej martwiłam się tym, jak on wytrzyma tyle godzin bez jedzenia. Jak jest głodny to nie ma przeproś, nic nie pomoże, musi być teraz i już. Ale jakoś to przetrwaliśmy.
A po powrocie do domku wybraliśmy się na spacerek. Miłoś był tak ruchliwy i aktywny jak zazwyczaj i wcale nie wyglądał na dziecko, które miało jakikolwiek zabieg.
Teraz tylko trzeba liczyć na to, że sam zabieg przyniesie oczekiwany rezultat i nie trzeba będzie po raz kolejny go powtarzać. W ciągu kilkunastu dni będziemy to wiedzieć.
A wracając do tematu szycia :)

Do tej pory tylko mówiłam, że szyję, pokazywałam jakieś „zjawki” moich prac ale nic poza tym. Na dowód , że szyję pokazuję dziś fartuszek, który to „sprodukowałam” w ostatnim czasie. Miał być szybki więc i szybko uszyty a tym samym wykrój prosty. Bez udziwnień.
Fartuszek uszyłam z bawełnianych zasłon, które to nabyłam na blogowym Pchlim Targu za grosze. Szkoda mi było je ciąć, ale jak pomyślałam ile to zasłon i tkanin mam, które tylko leżą (na blogu pokazałam tylko część) , stwierdziłam, że nie ma co. W końcu kupiłam je z zamiarem tak naprawdę poszycia tekstyliów kuchennych – wiec nożyczki … szpilki i do dzieła. Poszło szybko i sprawnie ;)Fartuszek poszedł już w świat- był prezentem na urodziny dla pewnej przesympatycznej osóbki, a tkaniny zostało na jeszcze kilka „przydasiów” kuchennych …..
A na koniec, życzę wszystkim słonecznego weekendu
Dorota i Miłoś

poniedziałek, 3 sierpnia 2009

Zabieg Miłoszka

Czekaliśmy ... czekaliśmy i w końcu się doczekaliśmy terminu zabiegu na oczka Miłosia. Ażeby zrobić udrożnienie kanalików łzowych na NFZ musieliśmy czekać w kolejce 3 miesiace. Przez cały ten czas myśłałam , że uda nam się to pokonać masując, wyciskajac ropkę i wpuszczając kropelki. Nie udało się, W środę - 5 sierpnia- rano wyjeżdzamy i około 10.00 ma być już po wszystkim. Zabieg mało inwazyjny i nie niebezpieczny - jak mawiaja lekarze, ale mimo wszystko pod narkozą. Powiem tylko tyle - bardzo się boje. Trzymajcie kciuki

niedziela, 2 sierpnia 2009

Mała zapowiedź i wyróżnienie


Rozstawiona maszyna na kuchennym stole chyba zaczyna drażnić domownika ;) A ja mówię trudno !!! - niech się przyzwyczaja. Oj jak mi brakuje mojego kacika krawiecko - roboczego. Kiedyś miałam - taki malutki, ale miałam. Ale jak już się pojawiło dziecię na świecie to wszystkie sprzęty niepotrzebne, a raczej przeszkadzające zostały wyniesione. Tak i mój mini stoliczek, na kórym stała moja maszyna niestety był jednym z tych "przeszkadzających" rzeczy. Najgorsze, że to nie koniec. Zostanie wyniesiony kolejny mebel wkrótce - fotel. Dodam , że miajsca wcale wiecej nie będzie. Pojawia się coraz więcej sprzętów Miłka :) A jak zechcemy mu zrobić pokoik na tym swoim niewielkim metrażu (tylko 2 pokoje) to chyba zamieszkać mi przyjdzie na balkonie lub strychu.
W takich momentach znów zaczynam marzyć o swoim domu. Oj jak chciałabym by to marzenie sie spełniło. Już wiem jak w nim będzie ...
I maszyna by nie wadziła nikomu ... i nie musiałabym co wieczór zbierać tych swoich szpargałów do koszyka.

A to mała zapowiedź tego, co pokażę wkrótce :)

... będzie niebiesko

... i pastelowo
... i będzie jeszcze więcej, ale dziś nie pokażę ;)

I po raz trzeci już otrzymałam wyróżnienie - tym razem od Kasandry z bloga MÓJ DOM MOJA OSTOJA. I niezmiernie mi miło . Dzięki

A ja, zamiast 10 blogów to wyróżniam wszystkie te , na które zaglądam ( znajduja na pasku z boku w ulubionych). Bo jak tu wybrać jak wszystkie lubię :)