środa, 8 maja 2013

Powrót do przeszłości

...  ubrana w białą bluzkę, czarną spódniczkę i  marynarkę, która kryła w sobie wiedzę od średniowiecza po XX-lecie międzywojenne powędrowałam na swój pierwszy egzamin dojrzałości.
Atmosfera napięta bo człowiek nie wiedział czego może się spodziewać, a typów co do tematów maturalnych z języka polskiego było tyle - ilu maturzystów mieszkających w internacie.
A było to 16 lat temu :)


 W ubiegłym roku przy okazji strychowych porządków znalazłam serwetkę, na której tuż przed wyjściem z sali gimnastycznej spisałam sobie na pamiątkę tematy maturalne. Ja pisałam o patriotyzmie- trafiłam w ten temat idealnie.
Że też ta karteluszka mi się zachowała - wnukom pokażę , a co :) 



Czas mija nieubłagalnie - i jak dziś pomyślę, że 16 lat temu po latach nauki w szkole położonej w szczerym polu za miastem (typ szkoły tego wymagał :), spakowałam walizkę i zamknęłam za sobą pokój nr 315 -  wydaje mi się jakby to było wczoraj.
Zatęskniłam za tą swoja szkołą z internatem, w której to spędziłam 5 lat swojego życia. 

Zatęskniłam za ...
 - pokojem 315 z pięknym widokiem na wiosenne rozlewiska Narwii ( mieszkalam w nim 5 lat)
- tzw. "odrabianką" od 16.00 do 18.30 i graniem na niej w karty,
- "dywanikiem" pani kierownik internatu gdy cos tam zmajstrowałyśmy/liśmy :)
- dyskotekami na stołówce,
- skrzydłem "na prawo" dziewcząt, skrzydłem "prosto" chłopców ;)
- nocnym wymykaniem się na imprezy ... czasami

Ech to były czasy ... szkoła ta w mojej pamięci zapisała mnóstwo wspomnień. To tu były pierwsze miłości i zauroczenia, które wraz z końcem szkoły miały swój finał.

Mówią- tęsknisz - to jedź ...
i pojechałam.
Dokładnie wczoraj w pierwszy dzień matur. Byłam o godzinie 9 rano i usłyszałam ten sam dzwonek jak przed laty, który zadzwonił i dla mnie w pierwszym dniu matury.
Wpadłam do szkoły jak intruz, bo tam cisza jak makiem zasiał, przypomniałam się Pani Woźnej, potem spotkałam obecnego Wice,  byłego Dyrektora, obecnego Dyrektora - w tle gdzieś tam przemknęła mi Pani od fizyki. I mimo że po szkole nikt obcy nie mógł się plątać, to jednak mnie potraktowano bardzo ulgowo. Dyrekcja była miła na tyle, że pokazała mi nowy sekretariat oraz pokój nauczycielski i  w telegraficznym skrócie opowiedziała co dizalo się na przestrzeni tych minionych lat. To były miłe rozmowy po latach i już niekoniecznie jak kiedyś "na dywaniku u dyrektora" ;)


W tych podartych jeansach jak malolata się poczułam - hahaa, i przypomiałam sobie jak taką koronkę i kolorowe kwiatki  kiedyś naszywałam na szkolne jeansy.  Prace krawieckie już wtedy na zajęciach praktycznych były moim  "KONIKIEM".










Oj dużo się zmieniło - wizualnie i kadrowo . Szkoła została odnowiona, a internat nie jest już zamieszkały w 100%. Funkcjonuje tylko jedno "skrzydło" dziewczyn - to na lewo :)  Internat w którym zamieszkiwałam znajduje się w obrębie zabudowań szkoły i niegdyś był zamieszkiwany przez dziewczęta i chłopców wyłącznie uczęszczających do tej szkoły. Potem trochę przyszło osób z zewnątrz, ale to były naprawdę jednostki, które można było policzyć na palcach u jednej ręki.


Dzisiaj w szkole uczy się zaledwie kilka dziewcząt – a kiedyś ponad 50% uczniów stanowiły dziewczęta. Było nas tam trochę i nawet typowo męski kierunek kształcenia nie przerażał nas. 


Pokusiłam się o zajrzenie przez szyby w drzwiach do klas i o dziwo ku mojemu zdumieniu tam niewiele się zmieniło. W większości sal pozostały te same meble, ławki, tablice i różnego rodzaju pomoce naukowe. Ależ to było uczucie ujrzeć to co było właściwie dokładnie 16 lat temu.

Ta sala do dzisiaj budzi moje przerażenie i nie tylko moje - matematyczna, brrr ... te same bryły, stoliki, tablica - zastanawiałam się czy będzie siedziała tam Pani Wiesia. Uff cóż za ulgę poczułam gdy jej nie zobaczyłam :) , chociaż prywatnie miła Kobieta ;)
Ale w IV TR dała naszej klasowej "jedensatce" zdrowo popalić tuż przed odejściem na bardzo długie praktyki. W las to nam nie poszło :) haha


Klasa od angielskiego, którego uczyła nas Pani Hanna wciąż taka sama. Siedziałam dokładnie w tej pierwszej ławce od okna przy samym biurku :)
I druga sala od angielskiego - Pani"BIZON". Taki człowiek ORKIESTRA z duszą podróżnika.
Rany  - co to była za kobieta.
Tekst w stylu - "no dobra Mrówy , będzie pięćiominutówa", rzucany tuż po jej wejściu do sali zapamiętam chyba na zawsze.  Ta kobieta zawsze była nieprzewidywalna - ale za to ją właśnie lubiliśmy wszyscy - lekcje z nią to zawsze były przygodą w nieznane.
Po lewej Produkcja Roślinna - po prawej Produkcja Zwierzęca ;)
Swoją pracę dyplomową pisałam właśnie z produkcji zwierzęcej bo ta jednak zawsze była mi bliższa niż wszelakie pestycydy i zboża ;) No i teraz wiem czemu niekoniecznie ogrodnicze moje umiejętności są bliskie zera. A trzeba było słuchać i notować, a nie o niebieskich migdałach myśleć patrząc w okno :) haha
A to sala od mechanizacji rolnictwa - tak tak, taki właśnie miałam przedmiot i śmiem donieść, że budowę kombajnu rolniczego, snopowiązałki, kosiarki, rozrzutnika miałam w 1 paluszku - haha - ze ściągą ofkors :)

I sala od Agrobiznesu znajdująca się tuż przy pokoju nauczycielskim.



Ależ obudziły się we mnie wspomnienia podczas tej wyprawy w przeszłość. Zatęskniłam  ... do tamtych lat i do tamtych ludzi.
Niewiele z nas utrzymuje ze sobą kontakty, chociaż tak naprawdę mieszkamy wszyscy dość blisko siebie - nieliczni wyjechali.
Kilka lat temu wraz z koleżankami organizowałam spotkanie klasowe, była nas garstka zaledwie 11 osób wraz z naszą Wychowawczynią - Ci którzy za granica rozgrzeszeni byli, jednak niektórzy chyba nie chcieli się spotkać.
Moje szkolne przyjaźnie przetrwały do dnia dzisiejszego. Było nas cztery. Cztery dziewczyny z jednej klasy. Jedna z nas  wyłamała się z paczki ... życie jej nie wyszło, oferowałyśmy pomoc, pomagałyśmy - materialnie i próbowałyśmy rozmawiać, tłumaczyć, radzić -ale też nie wyszło :(  To taka studnia bez dna.
 Jednak nie można też brać odpowiedzialności za czyjeś życie.

We trzy co jakiś czas spotykamy się, pamiętamy o swoich urodzinach i zawsze mamy o czym rozmawiać. I dlatego ten post chciałam zadedykować moim szkolnym Przyjaciółkom, z którymi czas spędzony jest prawdziwym balsamem dla duszy.

Moniko !!! Aniu !!! to dla Was też taka wycieczka w przeszłość.
Do szybkiego zobaczenia, mam nadzieję wkrótce.

A Wy drodzy Czytelnicy jak wspominacie swoje szkoły? Będzie mi bardzo milo jak zechcecie podzielić się ze mną wspomnieniami.

Ściskam Was mocno

Dorota



51 komentarzy:

  1. No,no - ale na ciekawy pomysł wpadłaś. Jeszcze w takim dniu. Wspaniałe wspomnienia. Moją szkołę w której zdawałam maturę mijam codziennie.W dniach matury, gdy ją mijam zawsze odczuwam lekkie bicie serca.Też z sentymentem wspomiam moją szkołę, chociaż od matury minęło już sporo, oj sporo lat.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rok temu również byłam, tylko nie wchodziłam do szkoły bo była zamknięta. We wtorek ta wizyta była zamierzona, a że akurat dotarłam tam na 9 rano tuż przed dzwonkiem to już przypadek.

      Usuń
  2. Wspomnienia ...bolą,więc ja napiszę tylko,że bardzo pomysłowo
    podeszłaś do wczorajszego dnia.Pozdrowienia,Iwona

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Iwonko masz rację wspomnienia każdy ma różne, nie zawsze są miłe. Ja do swojej szkoły i tamtych czasów wracam z wielkim sentymentem.


      Ściskam

      Usuń
  3. czas leci nieubłaganie szybko...cudną wycieczkę sobie zrobiłaś. dobrze jest tak powspominać dawne szkolne czasy, a Twoja szkoła wydaje się bardzo ładne, choć pewnie wiele i przez te lata się zmieniło...natchnęłaś mnie. też bym się wybrała do swojej podstawówki, liceum...a mam niedaleko:)

    cudnie , że utrzymujesz nadal szkolne kontakty:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Był taki czas , że naszej paczki drogi się mocno rozeszły, ale po latach odnalazłyśmy siebie. I to jest niesamowite, że zawsze mamy wciąż o czym rozmawiać.


      buziaki

      Usuń
  4. ale fajna wycieczka :)
    ja w swojej szkole podstawowej bywam często bo teraz chodzi do niej mój syn,w liceum od zdania matury (w 2003 r) też byłam pare razy a teraz zostało przeniesione i budynek jest na wynajem..jedynie uczelni od czasów ukończenia nie miałam okazji odwiedzić,musze nadrobić :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To taka sentymentalna wyprawa w przeszłość :)

      Moja szkoła funkcjonuje od roku 1971 i od tamtego czasu ma profil typowo rolniczy , ogrodniczy i mechanizacyjny. Niewiele się zmieniło. To szkoła z tradycjami, internatem i rozwijającym się kiedyś zapleczem sportowym. Sportowcy osiągali bardzo wysokie wyniki w skali całej Polski. Jak jest teraz nie wiem.

      Tam prawie każdy każdego znał – nikt nie był anonimowy.

      A wiesz, ja za to codziennie przejeżdżam obok swojej podstawówki, a z kika latek, mój Synek będzie do niej uczęszczał

      Usuń
    2. Hej:)
      Do tej szkoły (przed Tobą) chodziła moja siostra, właśnie dosyć znana sportsmenka:)
      Wiesz, że kiedyś jeden z nauczycieli powiedział, że po wojedzództwie łomżyńskim, to tylko światła na skrzyżowaniu zostaną:)
      Marzena

      Usuń
    3. Marzenko czyżby Twoją siostrą była Sylwia B? Ta szkoła właśnie słynęła ze sportowców, którzy osiągali bardzo wysokie wyniki.

      A wiesz że nie słyszałam tego powiedzonka, ciekawe który to tak powiedział, chociaż miał rację :)

      dobrego dnia Tobie Marzenko życzę

      Usuń
    4. Pan Susoł od w-f mówił o tych światłach. Siostra Maria K. Dzwoniłam teraz do siostry i popłakałyśmy się za smiechu, jak opowiedziałam jej o truskawkach Julii:) Pozdrawiam Was serdecznie. Marzena

      Usuń
    5. Ojej to nie pamietam Twojej Siostry, Ona może starsza ode mnie jest - ja kończyłam w 1997 roku , hmmm.
      Mnie w-fu uczyął w 1-2 klasie za to Pani Susoł - ta kobieta miała energii.
      Truskawki Julii - a nei wiem o co chodzi. My wkradałyśmy sie do nauczycieli na truskawki i pomidory ;)

      buziaki Marzenko - fajnie że ten świat taki mały :)

      Usuń
  5. a wiesz, że musiałam ten Twój wpis przetrawić, kilka godzin ;) Cudowne miejsce! I zazdroszczę Ci odwagi, bo ja jakoś nie mogę zdobyć się na przekroczenie progów mojej "starej" szkoły. Pewnie nie wyrzuciliby mnie, ale jakiś mam opór, chyba jeszcze nie dojrzałam do tego. Bardzo dobrze wspominam szkolny czas, ale wszyscy gdzieś się rozeszli po kraju i świecie, i nigdy nie spotkaliśmy się już po szkole. Utrzymuję jedynie kontakt ze swoją wychowawczynią. Dobre myśli mi wzruszyłaś :))) Dziękuję!
    Pozdrawiam serdecznie :)))
    Sylwia:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja bardzo żałuję , że nie doszedł do skutku zjazd absolwentów mojej szkoły. Kilka lat wstecz było ich już 5000 a zgłosiło się tylko chętnych 70 osób, niewiem czemu tak małe zainteresowanie – ludzie niei chcą się chyba spotykać, czegoś się obawiają? Hmmm

      Pamiętam, że w czasach studenckich nie w głowie mi były powroty w to miejsce, bo studia, akademik i miasteczko kortowskie to też był fajny etap w moim życiu.

      Masz rację - trzeba dojrzeć do tych powrotów.


      Buziaki wielkie ślę.

      Usuń
  6. Ja również maturę pisałam w 97 :) i dopiero Ty mi uzmysłowiłaś że to już 16 LAT minęło. KIEDY????? Nie mam pojęcia. Fajnie taką wycieczkę w przeszłość sobie zrobić. Ciekawa jestem czy mnie by do mojego liceum wpuścili? Pewnie nie biorąc pod uwagę, że to w dużym mieście i do teraz w dobie monitoringu i kart z chipem. Ale jak będę w Szczecinie (bo stamtąd pochodzę to zajrzę do mojego "Pobożniaka".
    Pozdrawiam cieplutko
    Marta

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No tak teraz szkoły przeszły metamorfozę, nikt obcy nie wejdzie :) W mojej na straży wciąż stoi Pani Woźna, ale pewnie nadejdzie czas kiedy zastąpią ją karty
      Chipowe, jak ta odejdzie na emeryturę.

      Ja aż przestraszyłam się jak doliczyłam się 16 lat - ostatnio jak dobrze pamiętam skończyłam liczenie na 9 latach. Ech czas pędzi nieubłagalnie, a My coraz starsi.

      Miłego popołudnia Marto

      Usuń
  7. Jeju, ale mam zaległości. Poprzednie notki piękne, kolorowe, wiosenne. Miło ogląda się Twoje zdjęcia. Co do tej notki to niezły z Ciebie chomik, że taką delikatną serwetkę tyle lat przetrzymałaś. Schowaj ją ponownie głęboko dla przyszłych pokoleń :) Co do szkoły to przejeżdżam tamtędy 2x w tygodniu i zawsze się zastanawiałam co tam dokładnie jest, a tu proszę- szkoła i to całkiem fajna :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A widzisz Kochana to zagadkę Tobie rozwiązałam i już wiesz co tam jest. Jak jedziesz od strony Łomży to po prawej zaś są ogródki działkowe i były PGR – tam miałam czasami praktyki., Troszkę dalej (tez przy trasie) był kiedyś sad, który najeżał do Kurii, a w oddali za nim Stacja Doświadczalna Oceny Odmian (tam też mieliśmy praktyki).

      Serwetka „uchowała” się w ściągach, które rok temu chciałam wyrzucić, ale jak ją znalazłam to i ściągi zostawiłam :)

      Usuń
  8. Dorotko, dziękuję Tobie przede wszystkim za miłe słowa pozostawione na blogu, będę go na pewno kontynuować w Stanach... Myślałam o Tobie ostatnio, bo spakowałam już do paczek i wysłałam z Polski Twoje cuda, śliczny biały obrus, ukochane ubranka na lampeczki, które tak pieczołowicie dla mnie szyłaś... Będę Cię teraz rozsławiać w USA :):)
    Podróż sentymentalna do mojej szkoły to chyba nie dla mnie, zwłaszcza teraz kiedy muszę pożegnać się na jakiś czas z rodziną, ale Twoje zdjęcia jak zwykle cudne... Sciskam Cie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Madziu no to wielkie pakowanie masz jednym słowem. Cieszę się, że zabierasz ze sobą kawałek swojego domku i będziesz chciała stworzyć namiastkę tego co stworzyłaś tu w Polsce. To będzie troszkę inny świat, inni ludzie , inne zwyczaje. Czasami potrzeba nam tego NOWEGO.

      Trzymam kciuki, mocnoooo !

      Usuń
  9. Ja też pisałam maturę w 1997 roku! Rzeczywiście, to już 16 lat! Wow, ale ten czas leci ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kasiu to my rocznik pewnie ten sam. ja jestem tylko po 5 letnim technikum.
      Zleciało co :)

      Usuń
  10. Fajnie zobaczyc miejsce, w ktorym kiedys sie bylo. Cudnie przedstawilas to miejsce. Ja w swojej szkole bylam 5 lat temu tez pozmienialo sie ale fajnie bylo spotkac dawnych nauczycieli i kolezanke z klasy, ktora teraz uczy. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo wspomnienia żyją w nas i nikt nam ich nie odbierze. Ja spotkałam o 2 lata starszą od siebie koleżankę, która tam teraz jest sekretarką.
      pozdrawiam ciepło

      Usuń
    2. :Przypomniało się mi, że na naszej działce często gościli niezapowiedziani "goście z internatu w Marianowie", zwłaszcza jak dojrzewały truskawki;) Pozdrawiam

      Usuń
  11. A ja wróciłam do mojego liceum... na praktyki nauczycielskie :) I siedziałam z innymi nauczycielami w pokoju nauczycielskim :) To było dopiero śmieszne uczucie! Jakbym przeszła na drugą stronę lustra czy jakoś tak. Praktyki miałam pod opieką swojego nauczyciela angielskiego, surowego (od razu mi przeyszedł do głowy, kiedy pisałaś o pani Wiesi), ale to dzięki niemu umiem to, co umiem. Nauczył mnie więcej niż jakikolwiek kurs wcześniej czy później, czy magisterskie studia na fil. ang, bo!: nauczył mnie systematyczności, uporządkowania całej tej gromadki czasów, układania schematów - dziś uwielbiam angielską gramatykę, i bardzo lubię jej uczyć - no i całego morza słówek... moooorza, powiadam :)I to wszystko w państwowej szkole, co prawda w klasie z rozszerzonym angielskim, ale tak czy inaczej. No i wchodzę do tego pokoju nauczycielskiego, Dorotko droga, a tam połowa nauczycieli jeszcze z "moich" czasów, z moją panią wychowawczynią włącznie, a pan od angielskiego przyniósł mi krzesło :) No to aż z tego wszystkiego usiadłam :)
    Lubię wspominać moją szkołę średnią (za wspomnieniami z podstawówki nie przepadam), i taka tęsknota mnie ogarnia, gdy czytam Twojego posta, za tamtym czasem, za tamtymi ludźmi, i za tamtą mną :) Wiadomo, nie chciałabym cofnąć czasu, jestem szczęśliwa tu i teraz, ale ta dziwna tęsknota w sercu pozostaje.
    I oczywiście wszystko pamiętam jakby było wczoraj, a maturę zdawałam raptem 4 lata po Tobie...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No tak to musiało być uczucie. Kiedyś wchodziłaś tam jako uczennica po dziennik i klucze do Sali, a potem pan od Angielskiego zasygnalizował byś siadała bo to teraz TO jest Twoje miejsce – z tej drugiej strony. Rozumiem że na początku był dystans, który potem na pewno się zatracił i zaczęłaś czuć się bardziej swobodnie.

      Wiesz ja z perspektywy lat również postrzegam inaczej pewne sprawy, wtedy byliśmy nieogarniętymi nastolatkami, którym wydawało się że ta szkoła to jakby za karę. No i „trzeba” było uczyć się - a wokół tyle innych ciekawych zajęć. Nawet Ci z pozoru „straszni” nauczyciele nie byli tacy źli. Pani Wiesia dała nam popalić za pewien wybryk, ale to była taka nauczka dobra na przyszłość. Dziś wiem że nie ma nic za darmo , a bez ciężkiej pracy nikt nam plusa nie da. Opłacało się – mimo wszystko.



      Pozdrawiam cieplutko

      Usuń
  12. Pisałam maturę 2 lata później ... i od tamtego czasu nie byłam w moim liceum. Boże jedyny pamietam jak dzis tamte czasy, a to juz tyle lat minęło ......

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wbrew pozorom ja wciąż pamietam głosy, szczęk drzwi na korytarzach i miauczoącego internackiego kota w marcu w nocy na korytarzu, i wiele wiele innych rzeczy - a to juz tyle lat

      Usuń
  13. u mnie to było..3 lata temu..hm..chyba tak.. nie wyszło tak jak chciałam , ale..trudno się mówi :) uczyłam się przez 4 lata i też mieszkałam w internacie :)

    Pozdrawiam !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Internat potrafi dobrze nauczyć samodzielności :) Ja byłam bardzo zadowolona z mieszkania i wogóle - moze tez i czasy były inne :) sama nie wiem.

      pozdrawiam ciepło

      Usuń
  14. Byłam w zeszłym tygodniu w swojej szkole średniej pożyczyć sukienki secesyjne do pokazu, i wyobraź sobie że czułam się dziwnie, wróciły wspomnienia, wszyscy nauczyciele mnie poznali i przyjęli serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nauczyciele pamiętają swoich uczniów, może imię umknąć ale twarze nasze pamiętają. To bardzo miłe. Ja zostałam również bardzo ciepło przyjęta we wtorek.

      I na dodatek spotkałam starego Dyrektora, bo wpadł z wizytą w gości ( mieszka w tej miejscowości), Obecny Dyrektor kiedyś uczył mnie mechanizacji rolnictwa, a wice – przepisów ruchu drogowego :)

      Usuń
  15. Fajne takie wspomnienia - i że tak zachowała się szkoła tzn nie zmieniła - to tym bardziej ożywają wspomnienia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie – gdy zobaczyłam stare ławki i te same wewnątrz sale (większość) to naprawdę bardzo się wzruszyłam.

      Usuń
  16. .....Juz myslalam,ze to internat w "mojej" starej szkole...
    Oj wröcily wspomnienia.....
    ..matura....jakie to byly czasy...
    Ja tez chodzilam do technikum rolniczego ..w Marszewie....
    Jedno z Twoich zdjec internatu wyglada dokladnie jak nasz internat..
    Nie wracam do szkoly bo mialam tak wspanialy czas,ktöry nie wröci...robie sie po takich odwiedzinach jakby smutna..ze cos mineto...Gdy mialo sie nascie lat chialo sie byc starszym...czas wlökl sie nieublaganie...dzis wiemy,ze cos sie konczy,cos odeszlo co juz nie wröci...ze coraz mniej czasu nam zostaje....
    Milego dnia zycze :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ach te szkoły rolnicze :) Prawda, że panował w nich taki fajny klimat, inny niż w „miastowych” typowych liceach :)
      Mieszkańcy internatu wszyscy się znali – a nie była to przecież mała garstka mieszkańców. Musieliśmy uczestniczyć we wszelkiego rodzaju przygotowaniach do różnych imprez, były prace sezonowe, sprzątanie i np. zbiorowe krojenie kapusty. Te internaty miały swoje szklarnie w których rosły naprawdę ekologiczne warzywka,. Szkoły te miały swoje hodowle zwierząt. Nauka trwała 4 dni w tygodniu, zaś w 5 dniu były zajęcia praktyczne, np. gotowanie – krawiectwo. . Pamiętam tez długaśne praktyki, które odbywały się na przełomie 4/5 klasy i wraz z wakacjami trwały dosłownie 6 miesięcy – i kto by pomyślał. Zazwyczaj odbywało się je w u wielkich gospodarzy lub w stacjach doświadczalnych często tylko 1 miesiąc łącznie, zaś potem siedziało się w domu i bąki zbijało ;)

      No taki z lekka inny świat to był.

      Te szkoły rolnicze z internatami to takie bardzo podobne do siebie były i są wciąż. Tak, to był wspaniały świat i naprawdę z wielkim wzruszeniem wspominam go. A jeszcze niedawno miało się te naście lat i „TE” po trzydziestce to były takie „stare” – haaa, a teraz my o te 16 lat starsi i po trzydziestce :) hi hi i wcale nie stare :)

      Pozdrawiam z Podlasia

      Usuń
  17. Piękny post!!! Wzruszający bardzo!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aguś juz rok temu chciałam napisać już o swojej szkole i miałam nawet zdjęcia spod szkoły, ale zabrakło mi czasu jakoś. A teraz była to bardziej wyjątkowa wycieczka, spontaniczna i na dodatek w 1 dniu matury z języka polskiego :)

      buziaki

      Usuń
  18. tak się dziś zaczytałam w autobusie, że prawie zapomniałabym wysiąść na swoim przystanku:)
    fajniutki post

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kochana - to taki post od serca dla Pryjaciółek, dla siebie, bo odżyły wspomnienia ...
      Cieszę się, że tak Ciebie wciągnął.

      buziaki

      Usuń
  19. Piekne wspomniennia, az zmobilizowaly mnie do policzenia ile to lat minelo od mojej matury i nie wierze, ze az tyle! a kortowskie klimaty i ja bardzo milo wspominam, byc moze minelysmy sie kiedys wsrod parkowych sciezek, kac-rondzie czy w eurece:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kasiu !!! no no nie mów ... i Ty Kortowska dziewczyna :) Oj to kac rondo -sama nazwa mówi za siebie.
      Czy Ty też pływałaś w jeziorku po obronie na drzwiach?
      Ja na pocżatku mieszkałam na Słonecznej, potem w DS 8 waletowałam, potem gosciłam w DS 8, rok na Tęczowej u Trębickiego, a potem już w swoim wydziałowym - DS 2.
      Ja kończyłam w 2003 roku, a Ty?

      Tam to dopiero był klimat w tym naszym Kortowie.

      Jejku Kobieto sprawiłaś , że i tam zachciałam wrócić !!!

      Eureka !!!!! to był sklep - wszystko tam było co studentom do szczęscia potrzebne :)

      Usuń
    2. Dorotko, tak i ja kortowska, choc nie Kasia:)
      W jeziorku na drzwiach plywalam. Swoja droga nie wiem skad ten zwyczaj, i co ciekawe to chyba takie typowo kortowskie jest, bo nie slyszlam o takim swietowaniu na innych uczelniach.O fakt, nigdzie w poblizu pewnie jeziora nie ma:)
      Wielkie prawdopodobienstwo, ze moglysmy sie gdzies minac bo ja 8mke zamieszkiwalam.Jak przystalo na moj kierunek- pomykalam z teczkami i tubami rysunkow.A konczylam rok pozniej.
      Klimat rzeczywiscie byl tam niesamowity.Choc niestety musze przyznac, ze tylko w rok po obronie tam wrocilam, a do tego czasu nie mialam okazji tam zawitac. A sentyment jest wielki, wiec jesli kiedykolwiek sie tam pojawisz- bardzo prosze o rozbudowanego posta z duza iloscia fotek:)
      Pozdrawiam cieplutko,
      Edyta

      Usuń
    3. Ech pokręciło mi się z tą Kasią, przepraszam ;)

      Edytko wiesz no właśnie, to takie chyba Kortowski zwyczaj to pływanie na drzwiach, no może właśnie dlatego, że jezioro tuż na wyciągnięcie ręki. I tak się przyjęło. Ja podczas tego hucznie obchodzonego wieczoru, poniosłam kilka strat materialnych ;) hihi
      Wiesz ja byłam tez rok po obronie, a potem juz tam nie zawitałam więcej. Ale kto wie, może trzeba właśnie wybrać się. I niby Kortowo od lat niezmienne- to jednak, nie te czasy - nie Ci ludzie już.
      Narobiłaś mi ochoty na wycieczkę :)

      dobrej nocy

      Usuń
  20. Świetna wycieczka do przeszłości - wiesz, natchnęłaś mnie do wybrania się do mojej starej szkoły ;))))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja chętnie chciałabym znów móc zasiąść w interancie w świetlicy telewizyjnej, na luzaka zagrać w karty przy zamkniętych drzwiach podczas odrabianki (a przecież trzeba się uczyć wtedy ;) - by potem wylądować na dywaniku u kierowniczki, a w tłusty czwartek skubnąć pączka z patery Pani Kierownik, bo ten który dostałamm na stołówce to było mi za mało ;)
      Moje wspomnienia dlatego są wciąż tak głębokie i pełne wzruszeń bo, wciąż tam ta sama kadra kierownicza, która mnie wtedy uczyła i tak naprawde to była szkoła, która na przestrzeni tych lat przeszła metamorfozę, ale jej idea, wizerunek i to co tam zastałam we wtorek - wciąż jest takie samo.

      Koniecznie odwiedź swoją szkołę, jeśli ją ciepło wspominasz.
      pozdrawiam Dorota

      Usuń
  21. Dorotko, przywołałaś u mnie ciepłe wspomnienia. Również mieszkałam w internacie, a że przynależał on do szkoły artystycznej, ekscentryków u nas nie brakowało ;)
    Zdjęcia wspaniale oddają klimat tamtych, beztroskich lat...ach, kiedy to było ...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Internaty to dobre "szkoły" nauczenia się samodzielności. Ja ten czas wspominam naprawdę fantastycznie. A że energii mi nie brakowałao, to i na dywaniku czasami się bywało u Wychowawcy i Kierowniczki internatu :) haha

      Zleciało , oj zleciało ...

      Usuń

DZIĘKUJĘ ZA TWÓJ KOMENTARZ :)