poniedziałek, 27 czerwca 2016

A w pracowni ...

A w pracowni ...
rozgościłam się już na dobre, dopiero teraz tak naprawdę czuję że mam to swoje miejsce, gdzie mogę schować wszystkie moje krawieckie akcesoria i pozostałe przedmioty "niezbędne i potrzebne", te chomikowane , że może kiedyś i  na coś się przydadzą.
Nikomu nie przeszkadza "artystyczny nieład" , nikomu nie przeszkadzają w końcu walające się ścinki tkanin i rzemyczków - które ostatnio namiętnie kupuję do kosmetyczek jakie tworzę.


Wiele lat temu - bo pewnie tego nie wiecie - szyłam ubrania, dla siebie - nie dla kogoś, bo na tyle nie miałam odwagi. 
Zarażona pasją szycia po mamie pamiętam ten dzień kiedy stworzyłam samodzielnie własny projekt spódnicy idealnie dopasowanej do mojej sylwetki (projekt taki z wyliczeniami - wiecie , pełna profeska ;). Niezdarnie spinałam szpilkami ułożone na  podłodze tkaniny i kroiłam pierwszą spódnicę. Dostałam za nią w szkole super stopień i byłam z siebie mega dumna, że jednak potrafię. I mimo iż nie było to technikum odzieżowe, te 5 godzin w tygodniu praktyk krawieckich sprawiło, że rozbudziła się we mnie żądza szycia.
A potem kupowałam BURDY i szyłam ... szyłam ... szyłam ... Tymże sposobem zawsze miałam oryginalne ubrania i uniknęłam prawdopodobieństwa, że "sąsiadka , koleżanka czy też przypadkowa osoba" będzie miała taki sam na sobie ciuszek - chyba żadna Kobieta nie lubi takiej sytuacji :)


Po wielu latach wracam do szycia ubrań, mam całą stertę ubrań do przerobienia: tu skrócić- tam obciąć; z koszuli XXXXXL zrobić sexi boho kiecę; ufarbować maxi spódnicę na GREY by ją potem przerobić na sukienkę; z długiej bluzki MASSIMO DUTTI zrobić piękny letni topik, skończyć w końcu tą spódnicę ze zgrzebnego lnu ...
i tak dalej ... itd ... itd ...



A tymczasem kończę projekty lnianych kosmetyczek, które zanim zostały na dobre sfotografowane, już znalazły Właścicielki.

Zostały mi piękne 3 sztuki z tkaninki CATH KIDSTON - typowo letnie - będą dostępne  gdy tylko zrobię dzisiaj im zdjęcie, bo na ten moment dysponuję tylko tymi zrobionymi telefonem :)


I przypominam Wam o wciąż trwającej wyprzedaży z mojej szafy i szafy mojego Syna.
Ubrania mojej są w rozmiarze S, M, L w szafie młodego znajdziecie ubranka w rozmiarze od 110 do 128

Wszelkie informacje na temat wyprzedaży znajdziecie na temat ubrań tu -
 (klik) SALE

Zapraszam  :)


Życzę Wam upalnego dnia Kochani :)

Do usłyszenia 

D O R O T A

10 komentarzy:

  1. Własny kąt, taka pracownia z prawdziwego zdarzenie, gdy nie trzeba szybko chować maszyny, bo nagle pojawili się niespodziewani goście... oj tak, to jest coś idealnego dla każdego robótkowicza :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kiedyś szyłam w kuchni na wielkim stole kuchennym, z jednej strony robiłam schabowe a z drugiej był mega klimatyczny kącik krawiecki :)

      Usuń
  2. Piękne rzeczy powstają! A pracownia cudna:) Marzy mi się taka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziekuję, ja na swoją czekałam wiele lat. Udało się

      Usuń
  3. Pracownie mega klimatyczna i miła! :) bardzo mi się podoba :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A to tylko malutkie fragmenty, obiecuję że pokażę w całości :)

      Usuń
  4. fajny sentymentalny trochę post

    piekne kosmetyczki, też zerkam ostatnio na w bardziej naturalne kolory / tkaniny i chyba pójdę w lny właśnie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Teresko ja kocham lny, nie dość że niezwykle szykowna to tkanina to na dodatek nie potrzebuje wielkiego ozdabiania, bo sama w sobie faktura materiału "nadaje charakteru".

      Usuń
  5. Śliczne kosmetyczki takie naturalne. Pozdrawiam :-).

    OdpowiedzUsuń

DZIĘKUJĘ ZA TWÓJ KOMENTARZ :)