Ależ podziałałam w pracowni, w ciągu kilku dni uszłam więcej kosmetyczek aniżeli w ciągu ostatniego pół roku :) tylko moja maszyna coraz częściej zaczyna zawodzić i jak tak dalej pójdzie będę musiała pomyśleć o jakimś zamienniku.
Tak wyglądały jeszcze do wczoraj, bez zawieszek i dekoracji - czyli typowego dla moich kosmetyczek znaku rozpoznawczego. Dziś już je mają - pół nocy zarwałam by nadać im pożądany efekt końcowy. Jestem zadowolona z efektów. Niebawem Wam pokażę efekty swojej pracy na blogu z moimi dziełami DOMILKOWA MANUFAKTURA
Ja zaś wracam cieszyć się dzisiejszym
wolnym dniem od pracy i dodam, że wcale nie pichcę świątecznych potraw
i nie sprzątam. I miałam mieć już wczoraj ubraną choinkę ale wciąż nie
mam. Czyli jest normalnie - jak to u mnie :)
Czasem tak jest że po prostu się nie chce - choć ja mam częściej chęci nie dające mi usiedzieć na miejscu.
OdpowiedzUsuńWiesz że miałam taki moment, ze nie weszłam do pracowni kilka tygodni :) Ostatnio jednak zdecydowanie spędzam tam nocami dużo czasu :)
Usuń