środa, 30 maja 2018

Niby beza

Nie jestem osobą, która lubi słodycze, nie przepadam za ciastami ani też czekoladą.
Staram się nie kupować ciastek i czekoladowych cukierków - chyba, że wiem iż będą Goście i uda mi się je dobrze ukryć :) . Tych niezapowiedzianych i wpadających znienacka raczej tylko  mogę poczęstować herbatą lub kawą - bo domowe potworki słodyczowe nie zostawią nawet papierka po cukierku, zaś te ukryte też potrafią wszelkimi swoimi zmysłami znaleźć.



Jednakże mam co jakiś czas takie niepohamowane pragnienie zjedzenia czegoś słodkiego. Najgorzej jest wtedy kiedy niestety nic nie ma a pragnienie wciąż narasta :) Wiecie jak to jest.
Wtedy człowiek potrafi stworzyć coś z niczego, bez wielkiego wysiłku i wielkiej ilości produktów. Jajka od szczęśliwych kur zawsze mam, mąkę ziemniaczaną również, cukier zakupiony w ilościach hurtowych też jest, bo akurat w pewnym spożywczym dyskoncie promocja była więc hurtowo wszyscy kupowali :) Mikser ledwie działający też jeszcze dał radę - a tak na marginesie mógłby się zepsuć już po 14 latach użytkowania bo głowie siedzi kultowy Kitchen Aid.
I takim szybkim sposobem piekłam po raz pierwszy bezę - znawcy wiedzą/widzą, że marnej jakości to moje dzieło sztuki - raz że niewyrośnięte i takie nie wiadomo jakie, dwa że maliny takie pokruszone i  ubogo w te owoce  i śmietany mało (bo akurat tylko pół pojemniczka było :)

 .... ale smak taki, że palce lizać i wszyscy się zajadali :)
Ja swoją potrzebę cukru uzupełniłam i następnym razem zabiorę się bardziej profesjonalnie do tematu - zwyczajnie zacznę od znalezienia  przepisu - bo tego nie posiadam  :)
No cóż - gotować lubię, za to ciasta to nie jest moja branża. 
ale ... ;) jak jest pragnienie to i niby beza da radę :)




 




3 komentarze:

  1. Odpowiedzi
    1. I taka jest mimo, iż to nie dzieło sztuki tylko bardzo prowizoryczna beza :)

      Usuń
  2. Ale pysznie wygląda - ja jestem mega za słodyczami... :)

    OdpowiedzUsuń

DZIĘKUJĘ ZA TWÓJ KOMENTARZ :)