Za nami trzy pełne dni przedszkolakowania.
Uczymy się wzajemnie tej nowej sytuacji.
Miłek ochoczo wędruje do przedszkola i co najsmutniejsze (chyba tylko dla Mamy ;) to zapomina dać buziaka na pożegnanie.
Sama usuwam się na bok i gdzieś tam przez "dziurkę od klucza" podglądałam jego osobistość . Jestem ciekawa zachowań, adaptacji jego w nowym środowisku, jestem ciekawa jak odnajduje się On sam w tej sytuacji.
Mam narazie dużo czasu bo urlopuję, więc mogę sobie pozwolić na takie małe szpiegowanie .
Dwa pierwsze dni minęły nam bez żadnego zarzutu, jednak dzisiaj już tak nie było. Podczas mycia rączek przed śniadaniem jeden mały chłopiec rozpłakał się i żeby nie było mu smutno to reszta tych 3 i 4 latków postanowiła mu pomóc koncertować. Ojoj ale się działo.Ileż polało się łez, ile było smutku i żałości w tych małych oczkach. Ajajaj
Miłek zrobił też Paniom przedszkolankom małego psikusa przy obiadku - a mianowicie zasnął z głową na stoliku pomiędzy zupką, a kompocikiem ;)
Każde miejsce przecież do snu jest dobre. ;) Jednak zdecydowanie za krótko i padł chłopak w domu.
Złapaliśmy też pierwszego przedszkolnego wiruska i jutro siedzimy w domku.
Niestety.
Wszystkim Mamom debiutujących przedszkolaków i pierwszoklasistów życzę dużo cierpliwości ;)
Mili
Uczymy się wzajemnie tej nowej sytuacji.
Miłek ochoczo wędruje do przedszkola i co najsmutniejsze (chyba tylko dla Mamy ;) to zapomina dać buziaka na pożegnanie.
Sama usuwam się na bok i gdzieś tam przez "dziurkę od klucza" podglądałam jego osobistość . Jestem ciekawa zachowań, adaptacji jego w nowym środowisku, jestem ciekawa jak odnajduje się On sam w tej sytuacji.
Mam narazie dużo czasu bo urlopuję, więc mogę sobie pozwolić na takie małe szpiegowanie .
Dwa pierwsze dni minęły nam bez żadnego zarzutu, jednak dzisiaj już tak nie było. Podczas mycia rączek przed śniadaniem jeden mały chłopiec rozpłakał się i żeby nie było mu smutno to reszta tych 3 i 4 latków postanowiła mu pomóc koncertować. Ojoj ale się działo.Ileż polało się łez, ile było smutku i żałości w tych małych oczkach. Ajajaj
Miłek zrobił też Paniom przedszkolankom małego psikusa przy obiadku - a mianowicie zasnął z głową na stoliku pomiędzy zupką, a kompocikiem ;)
Każde miejsce przecież do snu jest dobre. ;) Jednak zdecydowanie za krótko i padł chłopak w domu.
Złapaliśmy też pierwszego przedszkolnego wiruska i jutro siedzimy w domku.
Niestety.
Wszystkim Mamom debiutujących przedszkolaków i pierwszoklasistów życzę dużo cierpliwości ;)
Mili
Witaj Mili
OdpowiedzUsuńCzasem dla rodziców początki przedszkola, to trudniejszy czas niż dla dziecka :))
Z tymi buziaczkami to jest tak, że w przedszkolu dzieci czasem zapominają, a później w starszych klasach podstawówki, to się już wstydzą :))
No i właśnie, w okresie przedszkolnym, dzieciaki najwięcej chorują i szybko łapią przeziębienia. Niestety często rodzice przyprowadzają do przedszkola chore dzieci i te szybciutko zarażają inne.
Pozdrawiam serdecznie i jeśli Mili będziesz miała wolną chwilkę, to zapraszam również do mnie.
Ada
Ado napewno wpadnę do Ciebie, jak już tylko trochę "ogarnę się" w tej nowej sytuacji nie odmówię sobie przyjemności by zajrzeć do osób które do mnie wpadają :) Od dawna prawie nie "bywam" na innych blogach - brak kompletny czasu . Ale i nad tym pracuję :)
OdpowiedzUsuńbuziaki i dobranoc
Mam spore doświadczenie we "wrześniowych" wirusach. Moja córka od przedszkola do samego końca edukacji, nawet na studiach, po każdych wakacjach łapała wirusa :-)
OdpowiedzUsuńTrzeba to przeczekać. Później będzie już tylko lepiej.
Pozdrawiam
Uodparniaj go bo w takim tempie będzie Ci chorował co miesiąc:)))Moja córka jak poszła do przedszkola to jedna jedyna nie płakała i ochoczo wędrowała....dwa tygodnie.A po tym czasie robiła taki koncert że szok,ale okazało się że pomoc przedszkolna kiedy dzieci płakały powiedziała im że maja przestać bo wyrzuci je przez okno:(i ona sobie to wzięła dokładnie do serca:))Powodzenia Mamo przedszkolaka:)))Musisz sie uodpornić i na takie sytuacje:))A łzy się leją...a pierwsze występy:))))))))))))
OdpowiedzUsuńPierwsze dni w przedszkolu bywają trudne. Mój synek, choć wielkie ciśnienie na przedszkole miał, po dwóch pierwszych dniach pięknego zostawania SAMEMU w placówce, trzeciego dnia dał koncert. Wszystko przez inne płaczące dzieci:P Teraz jest w zerówce, na która też miał ciśnienie :). Miałam obawy że powtórzą się rozdzierające sceny pożegnalne, ale jest ok, i raczej to się utrzyma.
OdpowiedzUsuńPowodzenia Wam życzę na tej Nowej drodze do samodzielności :)
Mili, Ameryki nie odkryję pisząc, że przedszkolne początki są zawsze trudne...
OdpowiedzUsuńMojej córci w adaptacji, pomogła książeczka napisana przesz psychologa dziecięcego ,,Ola i Jaś idą do przedszkola,,(szczerze polecam).
Wydaje mi się ,że najgorszy jednak jest fakt, że większość maluszków rozpacza na początku i niestety ten smutek i tęsknota się udziela.
Zobaczysz, za kilka tygodniu Miłek będzie z uśmiechem maszerował na spotkanie z kolegami ;)
Niestety... przychodzi taki czas, że musimy się (na kilka godzin) rozstać z maluchem ;( Moją Martę panie dosłownie "odrywały" ode mnie - ona płakała w sali, a ja... za drzwiami! To było okropne - na szczęście trwało tylko kilka dni; potem to już było najukochańsze miejsce na świecie, najwspanialsza pani na świecie, najlepsze jedzenie, najfajniejsze koleżanki...
OdpowiedzUsuńja się wyłamię i napiszę, że przy obu synach nie miałam żadnych problemów adaptacyjnych - jedynie te chorobowe
OdpowiedzUsuńnie wiem jak trzeci - na razie chciałby zostać i płacze, że Kajko zostaje a on nie - ale jest jeszcze za mały i mi go nie przyjęli
życzę miłej adaptacji dla Miłka :)
buziaki
słodziak :)
OdpowiedzUsuńoj rozumiem Cię z tym szpiegowaniem robiłam tak u Tosi w przedszkolu, a teraz zaglądam przez okno do mojej pierwszoklasistki:-)
OdpowiedzUsuńŚmieję się z moimi koleżankami że to KOR czyli Klub Oszalałych Rodziców.
Słodki ten Twój maluch
Na wspominki mnie wzięło - mój nie wiedział o co chodzi że inni ryczą jak poszedł do przedszkola. A spanie zawsze mu słabo szło. Za to wirusy wszystkie przygarniał :(
OdpowiedzUsuńŚpiące dzieci mają coś magicznego w sobie, można sie gapic i gapić...
to ja do debiutujących mam też się zaliczam bo Emilka od 1 września chodzi d klubu malucha. I też "coś" złapała bo ma gorączkę i gile z nosa lecą więc od wczoraj wagaruje w domu z mamą :) Zastanawiam się czy często będzie chorowała? To jej pierwsze dni w klubie malucha a jak dotąd nie chorowała... eh dzieci, dzieci. Najkochańsze istoty na świecie...
OdpowiedzUsuńNo to ja mamie przede wszystkim życzę wytrwałości bo Miłek na pewno poradzi sobie w nowej sytuacji bez większych problemów :) Buziaki Agata
OdpowiedzUsuńMoi panowie na początku bez problemów zostawali w przedszkolu a pózniej dopiero był problem..Ale dalismy radę.
OdpowiedzUsuńŁapali też początkowo wirusy ale chodzili i tak do przedszkola z małym glutem i kaszelkiem. Przetrzymali i w starszakach nie opuscili juz nawet jednego dnia.Nie chorowali w ogóle!!
Trzymam za Was kciuki
Moja córka poszła w tym roku do pierwszej klasy, a wirusa złapał mój młodszy synuś. No bo ktoś musi być chory, więc on się poświęcił, żeby siostra nie miała nieobecności :)
OdpowiedzUsuńTo dobrze, że mały nie miał problemów z adaptacją w nowym miejscu :) U nas też nie było problemów - o buziaka na pożegnanie muszę się prosić, a i na przyjście też! Nas pani dyrektor ostrzegała, że dzieci na trzeci dzień mogą mieć kryzys - przeładowanie emocjami, wrażeniami, dziećmi, zabawami dogania dzieciaki i muszą odreagować, ale to minie.
OdpowiedzUsuńSzkoda, że już chorujecie - strasznie szybko, ale ja też tego się boję, bo jak jedno zacznie wirusować, to zaraz cała reszta i tak kółko będzie się do wiosny ciągnąć :(
Serdecznie Was pozdrawiam :)
Słodko śpi:)
OdpowiedzUsuńJa pamiętam jak rok temu Maczek zaczynał przedszkole. On się cieszył, że idzie do dzieci ale ja byłam pełna obaw - no bo przecież wszyscy dookoła mówią w innym języku niż mamusia. Raz nawet po odstawieniu go do przedszkola pędziłam do domu, żeby tam zadzwonić i sprawdzić czy ma się dobrze.
Za rok znowu mnie to czeka:)
No właśnie Miłek też bardzo chętnie maszerował i przez dwa pierwsze dni nie było żadnego grymasku na twarzy na tej małej buźce. Aż Pani była zaskoczona bo on najmłodszy w grupie ( niespełna trzylatek). Jednak wczorajszy płacz dzieci spowodował, że i jemu się udzieliło to koncertowanie. Zobaczył też, że inne dzieciaczki przytulają się do swoich Mam lub Tatusiów i on tez zrobił tak samo. I w sumie nie było płaczu typu, że nie chcę tu być, że nie fajne jest przedszkole tylko ot tak bo i inni płakali to on też wyszedł z założenia , że tak trzeba :)
OdpowiedzUsuńDzisiaj się kurujemy, mocno bo jutro przecież jutro chcę iść - Miłek leczy się po swojemu - tzn ma skarpetki na rączkach bo oświadczył, ze musi że jutro do przedszkola chce iść i musi być zdrowy :)
Mam nadzieję, że uodporni się chłopak, na te paskudztwa - on raczej z tych co nie chorują.
pozdrawiam Was
początki są trudne ale nie muszą - wem bo pracuję z taką 3 letnią brygadą i też zdarzylo się komuś drzemnąć na krzesełku:)
OdpowiedzUsuńszkoda że zlapaliscie wirusa ale bardzo mądre jest to: że zostawiłaś synka w domu zamiast rozsiewać bakterie i to że nie upominasz się o calusa burząc malemu pożegnanie tylko usuwasz się nie wywołując łez:)
brawo! dzielna mama!
Ale słodziak!
OdpowiedzUsuńŁączymy się Wami-mamaprzedszkolaczki i pierwszoklasisty!
OdpowiedzUsuńChyba szpiegowanie jest w naturze każdej mamy :) Ale najgorszy zawód jest kiedy się okazuje, że to my bardziej przeżywamy pierwsze dni przedszkola, i to my płaczemy za dzieckiem w kącie, a nie ono za nami :)) Taka chyba już rola mam :)))
OdpowiedzUsuńpozdrawiam ciepło i zapraszam do mnie
http://mojafilizankacodziennosci.blogspot.com/
Czytam i zastanawiam się jak to będzie u nas...jeszcze chwila zanim Gluś ruszy do przedszkola :) I mimo że mam za soba doświadczenia jako przedszkolanka i przez moje rece przeszło sporo takich przedszkolnych debiutantów to wiem że jako mama przeżyje to bardzo..... :)
OdpowiedzUsuńA na odpornienie z my wypróbowaliśmy miód Manuka :) U nas działa :)
Pozdrowienia!
Buziaki dla Was!:)
OdpowiedzUsuńMamy to samo - Leo tez zawirusowany...
No to mamy, kochana w domu psiedśkolaków:)
To dobrze ,że tak chętny do przedszkola , znaczy towarzyski chłopak i niech tak trzyma . Moja Tuśka ostatnia najchętniej przedszkole opuszczała i niestety wirusy łapała nieustannie . No cóż przyjdzie czas i on uodporni się na nie.
OdpowiedzUsuńBuziaki.
Ooooo soooo sweet.
OdpowiedzUsuńGoed slipping...:O)
greatings send you Conny
Wrażenia, wrażenia, wrażenia....
OdpowiedzUsuńa wirusy... normalka, będzie dobrze.
Trzymaj się i buziaki dla Przedszkolaka :))
odkąd sama mam dziecko tego typu posty łykam garściami :) i roztkliwiam się bo sobie wyobrażam swojego za jakiś czas, że będę musiała go gdzieś zostawiać :( a on pewnie będzie zadowolony!
OdpowiedzUsuńdzielna jesteś mamuśka :)
trzymam kciuki za zdrówko młodego :)
AJJJ...JESTEM JUŻ PO 4.DZIESIĄTCE...A NADAL PAMIĘTAM PIERWSZY DZIEŃ W PRZEDSZKOLU......KOSZMAR PRZEZ ŁZY....POZDRAWIAM I ZDRÓWKA ZYCZĘ....ŚWIETNE ZDJĘCIE:)))
OdpowiedzUsuńMoja Natalka też od września poszła do przedszkola tydień pochodziła i tydzień przerwy również z powodu wirusów, jak widać problem dość powszechny, zobaczymy jak to będzie potem. Daję jej tran i przemycam czosnek do różnych potraw może jakoś przetrwamu ten jesienno zimowy okres, później myślę że będzie z górki.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam cieplutko
Serdecznie zapraszam na MOJE CANDY
A my tak zniknęliśmy na troszkę bo z jednego choróbska w drugie weszliśmy, ale już dzielnie chodzimy do przedszkola. I powoli wychodzimy na prostą.
OdpowiedzUsuńPanie z przedszkola są oczywiście cały czas pod jego urokiem, bo podobno jest taki pogodny i wesoły wsród tych maluszków.