To już 3 rok kiedy na grobie mojej Córeczki robię Bożonarodzeniowa dekorację.
Przez ostatnie 2 lata zawsze kupowałam stroiki, jednak w tym roku pokusiłam się o zrobienie własnoręcznie jakiegoś.
Pełno było we mnie obaw , gdyż nigdy nie robiłam - raczej takiego "florystycznego" talentu nie przejawiam.
Żadne to dzieło sztuki, ale mimo wszystko z efektu końcowego byłam zadowolana ja i reszta Rodzinki.
Zaś kilka dni temu Miłek włożył własnoręcznie namalowany obrazek do latarenki, z którym maszerował dumnie przez wieś.
Wszyscy byli zadowoleni.
...
I mimo, że na codzień towarzyszy mnóstwo usmiechu to tak "trudno" bedzie już całe życie,
a kto nie doświadczył ... ten nie zrozumie co w naszych głowach siedzi ...
...
A na przyszły roczek już mam pomysł na inny wianuszek :)
Wszelka krytyka mile widziana.
Wszelka krytyka mile widziana.
/*/ dla Milenki...
OdpowiedzUsuńJa w tm roku po raz pierwszy postawiłam moim dziewczynkom
(+2004,+2008)choinkę...
Milka stwierdziła, że jak to tak ona ma choinkę a siostrzyczki nie!!!???
I wycudaczyłyśmy drzewko z jabluszkami, orzeszkami, bombkami i wstążeczakmi... potem się wszyscy zryczeliśmy: my za córeczkami Mila za siostrami...
Tak, to mocno trudne doświadczenie... które będzie już na zawsze z nami... i czas wcale nie leczy ran... A im starsza Milka, tym bardziej boli... jak sobie pomyślę, że nie przeżyłam z Basią i Elą, tego wszystkiego co z nią przeżywam... i co jeszcze przeżyjemy... To chyba mnie najbardziej boli...
Tulam Cię i Was mocno...
no to i ja się dołączę choć na oczy swojego dzieciątka nie widziałam (+ 2009) i nie mogę zrobić stroika na grób bo grobu nie mam dla dzieciątka. Mam ale w sercu... Millu, podobnie jak Ty zastanawiam się jakie byłoby moje dzieciątko teraz, czym różniłoby się od Emilki. Choć gdyby pierwsze dziecko żyło to Emilki nie byłoby na świecie. Fizycznie nie byłoby to możliwe. I w sercu zawsze ból pozostanie choć czas upływa... Ale jest dużo rzeczy, które o dziecku przypominają i przypominać będą... A w wianuszku zrobiłabym więcej bombkowych elementów. No, może jeszcze ze dwa :)
OdpowiedzUsuńPiękny. Ściskam!
OdpowiedzUsuńCóz, ja walcząca o swoje dziecko, próby były za krótkie by pisać o stracie. Dziś tule syna.A wieniec jest najpiękniejszy jaki w tym roku widziałam i niech tylko ktoś raczy skrytykować to ma w dziób ode mnie.
OdpowiedzUsuńPiękny wianuszek,nic więcej nie dodam bo nie przeżyłam,więc nie będe mądrości wypisywać.Pozdrawiam całą Twoją rodzinke .
OdpowiedzUsuńWianek piękny...jesteś według mnie naprawdę dzielną kobietą... ach nie napiszę nic więcej bo po prostu nie wiem co....:/ Pozdrawiam Was serdecznie
OdpowiedzUsuńDorotuś,ściskam Cię mocno!
OdpowiedzUsuńPiękne zdjecia!!!!
Wiele znam różnorodnych "bóli życiowych", ale bólu straty dziecka nie doświadczyłam. Nie mam więc nawet prawa, by choć w części udawać, że pojmuję, że rozumiem, że wiem...
OdpowiedzUsuńTen tylko wie, kto tego doświadczył.
Wianuszek bardzo, ale to bardzo piękny Ci wyszedł. Skromny, nie przeładowany ozdobami, a przy tym bardzo elegancki.
Ściskam :*
Liczy się pamięć! Chodź dla wielu ta oczywista prawda, chyba tak oczywista nie jest ;)
OdpowiedzUsuńBardzo dobrze Ci ten wianuszek wyszedł.
Dorotko w skrytości podczytuję ale dziś moje serce kazało napisać.
OdpowiedzUsuńJesteś dzielna!Przytulam wirtualnie.
Ja nie mogę pójśc do mojego dzieciątka i to jest chyba najstraszniejsze...
Pozdrawiam ciepło.
[*]
OdpowiedzUsuńwiesz, że jest piękny, bo zrobiłas go dla swojej córki...
i wiem, tak nie powinno byc...
No a ja się popłakałam..tak po prostu z żalu...nie przeżyłam takiego bólu...wianuszek prosto z serca zrobiony..sliczny jest..izyczę Tobie i małemu bratkowi dużo uśmiechu dla siostrzyczki!
OdpowiedzUsuńDroga Dorotko i ja także z tych matek co zawsze będą nosić ból w sercu...i wiem jakie to wszystko trudne.Tule z całego serca♥
OdpowiedzUsuńWianuszek piękny w swej prostocie
Renia
Dorotko... wianeczek dla córeczki jest piękny i idealny.Ktoś tam wspomniał, że mało bombek... uważam, że jest idealny dla tak małej istotki [*]. Jest w nim całe Twoje serce... Od jakiegoś czasu czytam Twego bloga i bardzo Cię podziwiam. Tulę Cię mocno :*
OdpowiedzUsuń[*]
OdpowiedzUsuńŚwiat czasem bywa niesprawiedliwy
Wianuszek piękny. Widać w nim Twoje serduszko.
Ściskam mocno
Wianek śliczny tylko smutno na sercu...
OdpowiedzUsuńPrawda szczera- ten zrozumie kto przeżył...
OdpowiedzUsuńŚliczny stroik, sciskam mocno :*
Milu, stroik śliczny, nie z powodu szyszek i innych gałązek, jest w nim Twoja miłość i pamięć, nawet nie mogę przypuszczać co się czuje w takich momentach, jesteś dzielną i mądrą kobietą, pozdrawiam bardzo serdecznie i przesyłam ciepłe myśli.
OdpowiedzUsuńStroik piękny.. zrobiony z sercem, pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńŚliczny.
OdpowiedzUsuńściskam mocno
a co tu kryrykowac, milość do dziecka:)piękny gest,moja siostra robi stroiki na grób naszej mamy od 13 lat, 3maj sie D.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńSciskam mocno.Piekne sa takie gesty.Małe grobki cudnie przybrane,nad nimi miłosc rodziców i rodzenstwa.Rozrywa mi serce za kazdym razem jak patrze, a w głebi mysli nie dopuszczam....
OdpowiedzUsuńPodziwiam i chyle glowe.
Dorotko,ściskam Was ze łzami w oczach...Wianuszek wyszedł cudnie,na pewno ucieszył małego Aniołka :)
OdpowiedzUsuńMilli, cudny wianuszek, niczego więcej mu nie potrzeba bo jest wypełniony tym co najważniejsze - miłością!
OdpowiedzUsuńŚciskam mocno.
Witaj Mili! Wianuszek śliczny, bardzo fajnie prezen tuje się z dodatkiem perełek. A jak poradziłaś sobie z szyszkami? Ja dla męża na grób przygotowałam wianki całe z szyszek plus bombeczki i duże było moje zakoczenie, gdy po kliku dniach szyszki na wilgotym powierzy złozyły się i pozrobił się luki między nimi.Na szybko uzupełniłam łańcuchem w kolorze bombek.
OdpowiedzUsuńJa też już mam plan na przyszłe dekoracje od jakiegoś czasu staram się by były własnoręcznie wykonane. Jakoś tak lżej jest wtedy na sercu.
serdecznie pozdrawiam
Wianuszek piękny, taki z miłością. Ja swoim dwóm braciszkom znów ubierałam choinkę. Jeden miałby 31 lat, a drugi 25 lat... Byliby już dorośli... Na następny
OdpowiedzUsuńrok daj swojej Córeczce - jasną latarenkę - przecież jest pięknym Aniołkiem. Pozdrawiam
Wianuszek piekny...
OdpowiedzUsuńzrobiony z ogromnym sercem...
pozdrawiam i przesylam cieple mysli
w ten zimowy dzien.
dakola.
Przepiekny wianek..pozdrawiam i zycze dużo miłosci i wytrawłosci w nowym roku:* ściskam Cie gorąco!
OdpowiedzUsuńDaję znać, że pięknie.
OdpowiedzUsuń(')
Pozdrawiam Was,
Ola
Stroik śliczny, serce w niego wplotłaś. I... zapewniam Cię, że nie doświadczyłam, a rozumiem...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Ja wiem... Trudno pocieszyć, ale przytulam :)*
OdpowiedzUsuńJesteś mądra i bardzo dzielna, ściskam.
OdpowiedzUsuńPiękny,bo z Twojego serca utkany:)))
OdpowiedzUsuńDorotko, nie mam słów, więc przytulam mocno, mocno. Czasem sobie myślę o Waszej Córeczce:)
OdpowiedzUsuńOjej nie myslałam, że mój pierwszy amatorski wianuszek zrobi taką "furrorę". Faktycznie bombeczek mogłoby być więcej, teraz pewnie dodałabym więcej szyszek, latarenka jasna, żeby było jaśniej. Ale co tam najważniejsze, że to wszystko z miłości ...
OdpowiedzUsuńCieszę się kochane, że odezwałyście się - mamy , córki i żony, straconych dzieci, rodziców i mężów. Każda strata jest wielkim bólem, każda przeżywamy inaczej, ale każda boli tak samo. W obliczu śmierci człowiek jest taki bezradny i zadaje sobie często szerego pytań, czy nie dało się zrobić czegoś więcej ...
Ja mam to szczęście, że moją Mili mam "na wyciągnięcie ręki". Pracuję w banku , naprzeciw okna mam cmentarz, zawsze gdy mi smutno popatrzę i jestem naprawdę blisko, jest łatwiej. Moge pojść kiedy chcę,bo to zaledwie parę metrów.
Bardzo współczuję, tym Mamom, które nie mają grobów, to jeszcze bardziej trudne , bo człowiek chciałby choćby zapalić znicz, postawić kwiatuszek, tylko gdzie? Pozostaje w sercu - na zawsze.
Twarda ze mnie sztuka , ale w obliczu takiej sytuacji jestem calkowicie bezbronna. Smutne jest tylko to że do dnia dzisiejszego tak naprawde nie wypłakałam się, wszelkie emocje tkwią we mnie. Umiem o tym rozmawiać, rozmawiam, chcę, śmieję się ...
Do dziś na dnie szafy leżą te ubranka, które kupowałam ja, do dziś nie oddałam i nie wyobrażam sobie, ze może je nosić inne dziecko, inna dziewczynka.
A drażni mnie najbardziej to, że niektórzy udają od samego początku, że nasze dziecko tak naprawdę nigdy nie istniało, bo nie żyje to na starcie wymazali z pamięci.
Ale ja też wymazałam te osoby już ze swojego życia ...
Dziś tak mocno osobiście - bo i Wy się tak otworzyłyście przede mną :)
Uszy do góry Kochane- bo kto da rade jak nie MY :)
Ściskam porannie i zmykam do pracy
Wianuszek i lampion prezentują się razem idealnie. Bardzo mi się podoba to Twoje rękodzieło.
OdpowiedzUsuńPrzypomniałaś mi w tym poście o czymś smutnym z mojego życia.
A w Nowym Roku życzę Ci dużo weny twórczej, zdrowia i samych radosnych chwil.
P:))
Wiem to okropne, kiedy nawet najbliższi udają, że Go nie było, bo nikt go nie widział i nikt pod swoim sercem nie nosił, bo po co płakac po dziecku, które widziałam tylko 5 min...i do tego chore...
OdpowiedzUsuńbrak mi słów...
Przytulam
Od dawna podziwiam Twoją siłę,jesteś cudowną Mama i Twoja Córeczka na pewno bardzo się cieszy z wianuszka i z tego,ze jest obecna w Waszym życiu...wzruszam się za każdym razem kiedy o Niej piszesz...ściskam i nic nie poprawiaj,miłość widać w nim z daleka!
OdpowiedzUsuńm.kuternowska@gmail.com
wianek piękny ..bo od serca i z sercem robiony....
OdpowiedzUsuńkto śmie Cię krytykować?
pewnie tylko pusty beton....
Bardzo dobrze rozumiem Twoje uczucia... i jako mama bliźniaków i jako mama maleństwa, które nigdy na świat nie przyszło... Wianek piękny:)
OdpowiedzUsuńKochane wszystkiego dobrego wam, życzę, by te smutki poszły od nas precz, jednak w naszych serduszkach niech te nasze Anioly są żywe i obecne. Mi Mili towarzyszy w każdej minucie życia. I gdy mnie ktoś pyta - ja nie mam jedego dziecka ale dwoje dzieci :)
OdpowiedzUsuńJuż się powtórzę - I TAK BĘDĘ MAMĄ BLIŹNIAKÓW, zawsze, na zawsze ..........
Ściskam Cie bardzo mocno i łączę w bólu i stracie. Mój synek tez odszedł, wylałam morze łez a ból tkwi w sercu jak ciern. Nie ma słów, emocji, które by mi pomogły, uleczyły, ulzyły. Moja stratę będę czuła do końca zycia. Adas odszedł 20 wrzesnia 2010r. Nie miałam szans Go przytulic, ale też mam mogiłkę na cmentarzu i to bardzo mi pomaga.
OdpowiedzUsuńTeraz mam 2 synków i jak widze ich radość, to zaraz myślę o Adasiu- nie da sie inaczej....
Nie da się :(
Pozdrawiam ciepło