wtorek, 2 czerwca 2020
Wiosna w czasach pandemii
Kto miał kwarantannę to miał. Hasło #stayathome raczej mnie nie dotyczyło. To był (i jest) zwyczajny czas jak przed okresem koronawirusa. Praca ( w normalnym rytmie) dom i codzienne obowiązki - toczyły się jak zwykle. Nie znalazłam ani chwili na kreatywne spędzanie czasu jak większość z dziewcząt pozostająca w domu i oddająca się swojemu hobby czy też innym przyjemnościom. Nie przeczytałam też więcej książek.
Przyznaję się jednak bez bicia, że odpoczęłam - od ludzi odpoczęłam ... w swoim rytmie i na własnych zasadach.
Dalej odpoczywam ...
Rok temu o tej porze byłam bliska rozstawiania basenu, w tym roku mimo pięknego słoneczka zakładam ciepłą kurtkę i na rower czapkę :) Gdyby nie wiatr, który jest mega intensywny - brałabym się za odnawianie pewnej szafki, która wymaga sporo pracy związanej z czyszczeniem i jej malowaniem - chciałabym to robić na zewnątrz.
Jedno jest pewne - wiosna w moim ogródku naprawdę mi się udała. Mimo że marny ze mnie ogrodnik to jednak zakupiłam mnóstwo kwiatów, posiałam trochę zielska, które uwielbiam i liczę na owocne zbiory szpinaku i innych zielonych listków. Prawda jest taka, że nigdy nie lubiłam grzebać w ziemi, to jednak w tym roku przeszłam w tej kwestii totalną przemianę :) Może nie będzie to miłość na wieki, jednak idzie mi całkiem nieźle to moje OGRODNICTWO :)
Wakacje "na wyjeździe" też planuję :)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Widzę, że sproro osób uciekło w ogrody. Ja też. Śmieję się i mówię, że jest czas na miłość, jest czas na jedzenie i jest czas na ogród ;-)
OdpowiedzUsuńJa dla odmiany zawsze byłam "ogrodowa", aż w końcu udało mi się urzeczywistnić swoje marzenie. I to była najlepsza decycja w życiu ever.
Piękne kadry Dorotko i życzę owocnych zbiorów :)
Dużo osób utknęło w domu i pewnie stąd każdy odkrył w sobie swoje nowe pasje. Ja nigdy nie pałałam miłością do czynnego uczestnictwa w przyrodzie, raczej piecuch ze mnie taki i mogę w 4 kątach działać - w domu ze szmatą latać, przestawiać i zmieniać. Natomiast ogródek to nie była moja pasja od zawsze. Tego roku zaskoczyłam samą siebie - i nie jest to na jakąś wielką skalę ale mnie bardzo już cieszy ta moja zielenina.
OdpowiedzUsuńMoże za rok powstanie nawet jakaś mini szklarnia - kto wie :)
Cieszę się że spełniłaś swoje marzenia, nawet jeśli droga do nich wymagała sporych zmian w życiu.
Buziaki Renatko :)