poniedziałek, 13 września 2010

Nostalgiczny wrzesień


Fatalne w skutkach wydarzenia sprzed dwóch lat (pobyt w szpitalu od  ostatniego dnia sierpnia, potem ciągłe leżenie związane z moją ciążą bliźniaczą; radość , że mimo wszystko moje maleństwa mają się wyśmienicie i lada dzień będziemy je witać, i na koniec  tragiczny niespodziewany finał ciąży) sprawiły, że chyba taki nostalgiczny wrzesień będzie już  każdy.
Boli dalej i bedzie bolało. Nieprawda, że czas leczy rany, czuję się tak jak dokładnie 2 lata temu, Tylko  codzienność nie pozwala mi na rozpacz. To nic by nie dało, wręcz byłoby jeszcze gorzej. Wciąż nie ma dnia kiedy nie uroniłabym łezki - nawet wtedy gdy idę do pracy i spoglądam na cmentarz. Może łatwiej mi bo mogę do Milenki zaglądać prawie codziennie, nawet siedząc w pracy przy biurku widzę cmentarz - jest po drugiej stronie ulicy. Więc zawsze jestem blisko :)
I może dlatego też mi łatwiej.
Nawet Miłoszek wie już jak zaprowadzić Mamę do Milenki, sam prowadzi  :)  Wtedy też skapnie łezka
. . .  
Ale nie dajemy sie tym przeciwnościom losu jak tylko jest to możliwe.


Kocham wrześniowe i nie tylko wrzesniowe spacery z moim Synkiem. To mnie odprężą, pozwala pomyśleć nad życiem, nad tym co dobre, co złe; co ważne, a co mniej.
I w miarę możliwości prawie codziennie spacerujemy, odkrywając nowe zakątki  mojej miejsciowości.  Czasami zaglądamy  ludziom prawie w "okna", rozglądamy się czy na płotach nie wiszą fajne dzbany , niepotrzebne gospodarzom. Czasami mamy ochote zajrzeć do środka opuszczonych rozwalających się chałupek.
A najlepsze jest to, że jak tak chodze z tym "fotoaparatem" :) to uchodzę za jakąś dziwaczkę. No bo kto normalny chodzi i po wsi zdjęcia robi.
Z kazdego takiego wypadu przynosimy masę zdjęć.
Dzisiaj  chce się z Wami podzielić  niewielką garstką moich spacerowyc foteczek.

Kapliczek jest  mnóstwo, a może kiedyś nim poświęcę oddzielny post? 


Mamy nawet mały strumyczek, koszmarnie zaniedbany, płynie nawet  tuż za moimi zabudowaniami, niestety  tam bardzo brudny  jest więc obfociłam tam, gdzie zielono i sympatycznie :)

Chmury szczególnie uwielbiam fotografaować, roztańczone, czasami przerażające swym ogromem
jednak w rezultacie piękne


A na  niebie wrony, stado kraczących wron, mieszkają nieopodal mnie , co prawda mi nie przeszkadzają i nie wadzą to dalszym Sąsiadom chyba już tak radośnie nie jest :)

I fragmenty domostw, tych zamieszkałych i takich do których nikt już nie zagląda.


Fragment drogi wiodący do domu, "którego już nie ma" mojej Babci, tam gdzie spędzałam moje dzieciństwo w każdej wolnej chwili.

I na koniec uchylam rąbka moich drewnianych zabudowań gospodarskich.
Uwielbiam te drewniaczki !!!

Miłego i słonecznego wrześniowego wtorku Kochani Wam życzę

32 komentarze:

  1. NIE WIEM CO NAPISAC,CIARKI MI PRZESZLY PO PLECACH.JESTEM BARDZO WRAZLIWA NA TAKIE SYTUACJE ZYCIOWE.
    COZ MOZNA POWIEDZIEC...GDYBYM BYLA BLIZEJ W ZAUFANIU NPEWNO OBDARZYLABYM CIE SZCZERA ZAUFANA DOJRZALA ROZMOWA..
    NIC SIE W ZYCIU NIE DZIEJE BEZ PRZYCZYNY WSZYSTKO MA SWOJ CEL I SENS.CZAS NIE LECZY RAN,A JESLI SIE ZABLIZNIA TO POZOSTAJE BLIZNY KTORE O RANACH PRZYPOMINAJA...ZGODZE SIE Z TYM
    JEST ISTOTKA DLA KTOREJ ZYCIE MA SENS...I SPRAWIA ZE SIE USMIECHASZ...MILOSCI I RADOSCI CI ZYCZE..
    SCISKAM CIE MOCNO A ZDIECIA SUPER...KONIECZNIE OBFOC TE KAPLICZKI.NA PEWNO SA STARE I PELNE UROKU.POZDRAWIAM

    OdpowiedzUsuń
  2. Chyba nie ma nic gorszego niż odejście dziecka, wyczekanego, pokochanego od pierwszej chwili......na pewno trudno z tym żyć i tak jak piszesz żaden czas nie wyleczy tej rany....serce matki zawsze będzie pamiętać, myśleć, wspominać, cierpieć..........nie próbuję nawet sobie wyobrazić co czujesz , bo stawianie się w czyjejś sytuacji jest nierealne, nikt nie poczuje tej pustki , tego bólu, tak jak Ty ......wiec chyba żadne słowa nie potrafią Cie dostatecznie pocieszyć i przekonać że tam miało być, że czas leczy rany , że takie rzeczy dzieją się po coś.......wspaniałe jest to ze masz synka, ze na niego mogłaś przelać ogrom swojej miłości , na pewno dzięki temu jest Ci łatwiej...

    Przepraszam , ze tak bardzo osobiście , ale zawsze pisze co czuje , jeżeli jestem zbyt śmiała w moich spostrzeżeniach to wybacz, nie miałam zamiaru Cię urazić.......pozdrawiam serdecznie Patti.

    OdpowiedzUsuń
  3. przeczytałam notkę i...pierwszy raz w życiu nie wiem co napisać...
    nie wiem bo sama we wrześniu od sześciu lat czuję wielki kamień na serduchu po stracie pierwszego dziecka. nie można się z tym pogodzić i się nie zapomina.mam tylko nadzieję,że kiedyś ten kamień będzie lżejszy...

    serdecznie cię pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. brak słów:)pozdrawiam serdecznie:) ściskam i myślami jestem przy Tobie XXX

    OdpowiedzUsuń
  5. Ściskamy Cię mocno i jestesmy z Tobą całymi sercami!

    OdpowiedzUsuń
  6. Wiem, co czujesz...
    Ślę dobre myśli.

    OdpowiedzUsuń
  7. Dorotko kochana,ściskam Cię mocno,bardzo mocno!
    Jesteś dla mnie kimś wyjątkowym,dzwigasz taki ciężar a pomimo tego wciąż się uśmiechasz i czerpiesz z życia garściami.

    Ucałowania Dla Ciebie i Miłoszka.

    p.s.zdjęcia świetne,bardzo lubię takie drewniane chaty,pamiętające nie jedno zdarzenie...

    OdpowiedzUsuń
  8. Nic więcej nie mogę, więc przytulam wirtualnie.
    Buziaki dla Was:*

    OdpowiedzUsuń
  9. Mili, słonko dla pocieszenia przesyłam. Nie będę pisać górnolotnch słów, bo pewnie nawet nie mogę sobie wyobrazić co czujesz.

    Pięknie tam u Was, pokaż kiedyś więcej.Jak dla mnie, nawet troszkę egzotycznie, bo w moich okolicach całkiem inna architektura dominuje.

    Pamiętaj, że masz wspaniałego synka, który z pewnością lubi patrzeć na usmiechnięta mamę ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Dorotko, nawet nie jestem w stanie sobie wyobrazić co czujesz... i chyba pierwszy raz w życiu blogowym nie wiem co napisać... Przytulam, pozdrawiam, jestem z wami...

    OdpowiedzUsuń
  11. Życie doświadcza nas na różne sposoby, ale chyba nic nie boli bardziej niż utrata dziecka. Bardzo, bardzo Ci współczuję, bo wiem, co przeżywasz. Ale czas naprawdę leczy... tylko trzeba i jemu dać czas.

    OdpowiedzUsuń
  12. Nie wiem, nie umiem dokładnie wczuć się w Twoją sytuację, bo nie jestem matką, ale potrafię pojąć ból po stracie. Jesteś bardzo dzielna, masz wokół wielu kochających ludzi i sens życia. Nie można się nadto smucić. :) Twój synek Cię potrzebuje.

    Twoja okolica jest zachwycająca! A ten domek pod zdjęciem z wronami... ech... cudo architektury! Wystarczyłoby tylko trochę odnowić i wyglądałby jak z bajki. :)

    Przy zdjęciu z liśćmi na moment zatrzymałam się i pomedytowałam...
    Dziękuję.

    OdpowiedzUsuń
  13. Dorociu, mocno Cię tulę i ocieram łezki. Przeżyłaś chyba największą z możliwych ludzkich tragedii, matczynych tragedii.
    Nawet nie jestem w stanie wyobrazić sobie jaki to musiał być potworny ból.
    Dzisiaj minęło już dwa lata. Rośnie Ci wspaniały synek, który dzięki Tobie pamięta o siostrzyczce. To właśnie dla Miłoszka musisz się uśmiechać.
    Milenka, na zawsze pozostanie z Wami, w Waszych sercach, bo tam właśnie jest miejsce dla takich małych Aniołków.

    OdpowiedzUsuń
  14. przytulam i pozdrawiam:)))zdjęcia piękne:)))

    OdpowiedzUsuń
  15. Ściskam we wrześniowym rozpamiętywaniu. Post o kapliczkach koniecznie zredaguj, jestem ich bardzo ciekawa. Spacery z synem muszą należeć do jego ulubionych, niech się dziwią:)Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  16. dziekuje Ci za odwage...dla mnie takie miesiace to sierpien i luty...zawsze wracaja wspomnienia..ale wiem ze tam sa i czekaja i opiekuja sie nami...
    pozdrawiam cieplo bardzo

    OdpowiedzUsuń
  17. Nie napiszę-głowa do góry-ponieważ sama jestem matką. Napiszę tylko,że jestem z Tobą, wspieram Cię duchowo,choć tak naprawdę się nie znamy...

    OdpowiedzUsuń
  18. Nawet nie mogę sobie wyobrazić jak bardzo boli taka strata. Nie wiem co bym poczęła, gdyby mój mały (też dwulatek) odszedł. Przytulam mocno.

    OdpowiedzUsuń
  19. Przytulam i dobre myśli posyłam.

    OdpowiedzUsuń
  20. Piękne fotografie Dorotko!

    Ściskam Cię mocno!! :)

    OdpowiedzUsuń
  21. Dziękuję Wam za tyle ciepłych słów- nic więcej nie powiem bo co tu dodać.

    OdpowiedzUsuń
  22. Dorotko, nie wiem co napisać...nie jestem mama, ale czułam już ból po stracie...
    Jestem z Tobą... a Twój Miłoszek to taki wspaniały Maluch:)

    Pozdrawiam Cię gorąco...i przytulam...

    OdpowiedzUsuń
  23. Ja nie powiem nic ,może tylko że jestem z Tobą

    OdpowiedzUsuń
  24. Trzymaj się cieplutko ,w lutym też straciłam bliska osobę .Wiem jakie to uczucie .Pozdrawiam Ciebie i synka ,(w domku też mam takiego dwuletniego smyka).

    OdpowiedzUsuń
  25. Wiem kochana jak Ci ciężko, też przez to przechodzę. W tym miesiącu miną 2 lata jak moja bliźniacza ciąża zakończyła się przedwcześnie i tragicznie :( Bardzo lubię czytać Twojego bloga i oglądać przepiękne zdjęcia. Przytulam Cię w tym trudnym czasie bardzo mocno. Musimy być silne.

    OdpowiedzUsuń
  26. Ściskam i posyłam dobre myśli. Trudno mi coś więcej napisać...

    OdpowiedzUsuń
  27. Ściskam i posyłam dobre myśli. Trudno mi coś więcej napisać...

    OdpowiedzUsuń

DZIĘKUJĘ ZA TWÓJ KOMENTARZ :)