piątek, 20 marca 2020

Pitek #pitekdomilkowykotek

Za Tęczowym Mostem jest łąka ... tam nic ją nie boli i jest szczęśliwa ...

...
Nie ma jej z nami już pół roku, a jednak brak tego małego członka rodziny odczuwamy wszyscy do dnia dzisiejszego. Mimo  intensywnego leczenia pokonała ją białaczka. Miała 3 lata i była bardzo charakterną koteczką. Kiedy choroba została zdiagnozowana  - intensywne leczenie trwało 2 tygodnie ( to były już jej ostatnie trudne dwa tygodnie z nami). Kiedy cofam się pamięcią wstecz to okazuje się, że choroba dawała znać o sobie już wcześniej, prawdopodobnie była chora już od urodzenia. 



W domu wciąż ogromna pustka, brakuje nam tego kociego mruczenia za łóżkiem, które działało na M lepiej niż najbardziej melodyjna kołysanka, brakuje tego ostentacyjnego otwierania drzwi i pokazywania kto"tu rządzi". Brakuje nam tych humorków, kiedy głaskanie było za długie albo odbywało się w nieodpowiednim momencie.
Nigdy nie zapomnę tego dnia ... tych patrzących na mnie szklanych oczu - szukających pomocy, proszących o "głaski"  - oczu które się żegnały ... Ogromna pustka, żal niedowierzanie ...Strata zwierzęcia to jak strata członka rodziny.
... ślady jej "bytności" są wciąż obecne w naszym domu

 ... bardzo chciałam mieć tu Jej zdjęcia










LEGENDA O TĘCZOWYM MOŚCIE

Ta część nieba to miejsce nazywane Tęczowym Mostem. Kiedy odchodzi zwierzę, które było szczególnie bliskie komuś kto tutaj pozostał, podąża na Tęczowy Most. Są tam łąki i wzgórza, na których wszyscy nasi Wyjątkowi Przyjaciele mogą biegać i bawić się razem. Jest tam mnóstwo jedzenia, woda i słońce, a naszym Przyjaciołom jest ciepło i przytulnie.

Wszystkie zwierzęta, które były chore i stare stają się znowu zdrowe i młode; te, które były ranne lub okaleczone są znowu całe i silne, takie jakimi je pamiętamy w naszych snach i przeszłości, która przeminęła.

Wszystkie one są szczęśliwe i zadowolone, poza jednym małym wyjątkiem - każde z nich tęskni za kimś bardzo wyjątkowym, kimś kto pozostał po tamtej stronie. Wszystkie razem biegają i bawią się, lecz nadchodzi taki dzień, gdy jedno z nich nagle przystaje i wpatruje się w dal. Jego skupione oczy błyszczą, jego ciało zaczyna drżeć. Nagle odbiega od grupy, pędzi nad zieloną łąką, jego nogi niosą go wciąż szybciej i szybciej.

Zostałeś dostrzeżony, a gdy ty i twój Wyjątkowy Przyjaciel się spotykacie, przylegacie do siebie w radosnym połączeniu, by nigdy już się nie rozłączyć. Deszcz szczęśliwych pocałunków pada na twoją twarz. Twe ręce znów pieszczą ukochany łeb i kolejny raz patrzysz w ufne oczy swego przyjaciela, tak dawno odszedł z Twego życia ale nigdy nie opuścił twego serca.

A wtedy razem, Ty i Twój najlepszy przyjaciel przekraczacie Tęczowy Most.
Paul C. Dahm


8 komentarzy:

  1. Cudowne zdjęcia, jakaż ona była piękna.... Naprawdę przykro myśleć, że taką młodą kotkę pokonała choroba, ale ze zwierzętami jak i z ludźmi... są zwierzaki długo i spokojnie żyjące, są takie wiecznie chorujące.

    Ale myślę Dorotko, że któregoś dnia Twoja kicia wróci we wcieleniu innego kota/kotki. Wszak one mają 9 żyć.

    Ściskam Cię mocno

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem Reniu że była śliczną koteczką - pomimo że to zwykły dachowiec. Niesamowite było to futerko czarne, a z niego wystające tak dość regularnie białe włoski - dłuższe od reszty futra o około 2 cm :) Każdy się dziwił jak to możliwe :)

      Wiem o tym, ze pewnego dnia znowu będzie nas witało mruczenie jakiegoś futrzaczka, póki co czekamy na jej kolejne właśnie wcielenie :)

      buziaczki Reniu

      Usuń
  2. Nasza kotka odeszła 3 miesiące temu, też na raka. Była z nami 3,5 roku z czego rok już chora. Bardzo nam jej brakuje. Zostali z nami jej 2 synowie. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Iwonko nam do dzisiaj trudno uwierzyć, ze jej z nami nie ma. To była cudownie charakterna koteczka, która zawsze stawiała na swoim. Uwielbialiśmy ją za ten jej złośliwy charakterek. Ostatnie jej dwa tygodnie były ciężkie, wtedy pokazała tak jak bardzo jest wdzięczna.
      U naszej koteczki choroba nie była wcześniej zdiagnozowana, jednak cofając się w czasie wstecz choroba dawała znać o sobie już rok (1,5 roku )wcześniej.

      Usuń
  3. Ja się za bardzo przywiązuję do zwierzęcia w domu. Właściwie to byłabym w stanie przygarnąć każdego koteczka z ulicy ale fizycznie nie mam możliwości. Zawsze kiedy widzę zabiedzonego koteczka to serce mi sie kraja na milion kawałków.
    Pewnie zamieszka z nami jakies małe futerko ale poki co nic na siłę.
    Pozdrawiam Iwonko

    OdpowiedzUsuń
  4. Trzeba mieć w sobie dużo wrażliwości i dobra, by tak kochać zwierzęta...
    Pozdrawiam serdecznie i spokojnego weekendu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj ja mam jej chyba zbyt wiele tej wrażliwośći, to czasami przeszkadza w życiu. Po Pitce płakałam jak bóbr i w sumie na samą myśl o niej nadal oczy mokre.
      Trzymaj się cieplutko :)

      Usuń
  5. cudny pingwinek nie wiem czy wiesz ale pingwinki to najinteligentniejsze z dachowców. Zgadzam się że jak odchodzi nasz futrzasty przyjaciel to serce sie rozpada na kawałeczki. Jedynie myśl e a teczowym mostem jest lepiej to ból trochę mniejszy ale pustka zostaje na zawsze. My przygarneliśmy podobnego pingwinka z TOZ. Trzymaj się cieplutko :)

    OdpowiedzUsuń

DZIĘKUJĘ ZA TWÓJ KOMENTARZ :)