Za Tęczowym Mostem jest łąka ... tam nic ją nie boli i jest szczęśliwa ...
...
Nie ma jej z nami już pół roku, a jednak brak tego małego członka rodziny odczuwamy wszyscy do dnia dzisiejszego. Mimo intensywnego leczenia pokonała ją białaczka. Miała 3 lata i była bardzo charakterną koteczką. Kiedy choroba została zdiagnozowana - intensywne leczenie trwało 2
tygodnie ( to były już jej ostatnie trudne dwa tygodnie z nami). Kiedy
cofam się pamięcią wstecz to okazuje się, że choroba dawała znać o sobie
już wcześniej, prawdopodobnie była chora już od urodzenia.
W
domu wciąż ogromna pustka, brakuje nam tego kociego mruczenia za
łóżkiem, które działało na M lepiej niż najbardziej melodyjna kołysanka,
brakuje tego ostentacyjnego otwierania drzwi i pokazywania kto"tu
rządzi". Brakuje nam tych humorków, kiedy głaskanie było za długie albo
odbywało się w nieodpowiednim momencie.
Nigdy
nie zapomnę tego dnia ... tych patrzących na mnie szklanych oczu -
szukających pomocy, proszących o "głaski" - oczu które się żegnały ...
Ogromna pustka, żal niedowierzanie ...Strata zwierzęcia to jak strata
członka rodziny.
... ślady jej "bytności" są wciąż obecne w naszym domu
... bardzo chciałam mieć tu Jej zdjęcia
LEGENDA O TĘCZOWYM MOŚCIE
Wszystkie zwierzęta, które były chore i stare stają się znowu zdrowe i młode; te, które były ranne lub okaleczone są znowu całe i silne, takie jakimi je pamiętamy w naszych snach i przeszłości, która przeminęła.
Wszystkie one są szczęśliwe i zadowolone, poza jednym małym wyjątkiem - każde z nich tęskni za kimś bardzo wyjątkowym, kimś kto pozostał po tamtej stronie. Wszystkie razem biegają i bawią się, lecz nadchodzi taki dzień, gdy jedno z nich nagle przystaje i wpatruje się w dal. Jego skupione oczy błyszczą, jego ciało zaczyna drżeć. Nagle odbiega od grupy, pędzi nad zieloną łąką, jego nogi niosą go wciąż szybciej i szybciej.
Zostałeś dostrzeżony, a gdy ty i twój Wyjątkowy Przyjaciel się spotykacie, przylegacie do siebie w radosnym połączeniu, by nigdy już się nie rozłączyć. Deszcz szczęśliwych pocałunków pada na twoją twarz. Twe ręce znów pieszczą ukochany łeb i kolejny raz patrzysz w ufne oczy swego przyjaciela, tak dawno odszedł z Twego życia ale nigdy nie opuścił twego serca.
A wtedy razem, Ty i Twój najlepszy przyjaciel przekraczacie Tęczowy Most.
Paul C. Dahm
Cudowne zdjęcia, jakaż ona była piękna.... Naprawdę przykro myśleć, że taką młodą kotkę pokonała choroba, ale ze zwierzętami jak i z ludźmi... są zwierzaki długo i spokojnie żyjące, są takie wiecznie chorujące.
OdpowiedzUsuńAle myślę Dorotko, że któregoś dnia Twoja kicia wróci we wcieleniu innego kota/kotki. Wszak one mają 9 żyć.
Ściskam Cię mocno
Wiem Reniu że była śliczną koteczką - pomimo że to zwykły dachowiec. Niesamowite było to futerko czarne, a z niego wystające tak dość regularnie białe włoski - dłuższe od reszty futra o około 2 cm :) Każdy się dziwił jak to możliwe :)
UsuńWiem o tym, ze pewnego dnia znowu będzie nas witało mruczenie jakiegoś futrzaczka, póki co czekamy na jej kolejne właśnie wcielenie :)
buziaczki Reniu
Nasza kotka odeszła 3 miesiące temu, też na raka. Była z nami 3,5 roku z czego rok już chora. Bardzo nam jej brakuje. Zostali z nami jej 2 synowie. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńIwonko nam do dzisiaj trudno uwierzyć, ze jej z nami nie ma. To była cudownie charakterna koteczka, która zawsze stawiała na swoim. Uwielbialiśmy ją za ten jej złośliwy charakterek. Ostatnie jej dwa tygodnie były ciężkie, wtedy pokazała tak jak bardzo jest wdzięczna.
UsuńU naszej koteczki choroba nie była wcześniej zdiagnozowana, jednak cofając się w czasie wstecz choroba dawała znać o sobie już rok (1,5 roku )wcześniej.
Ja się za bardzo przywiązuję do zwierzęcia w domu. Właściwie to byłabym w stanie przygarnąć każdego koteczka z ulicy ale fizycznie nie mam możliwości. Zawsze kiedy widzę zabiedzonego koteczka to serce mi sie kraja na milion kawałków.
OdpowiedzUsuńPewnie zamieszka z nami jakies małe futerko ale poki co nic na siłę.
Pozdrawiam Iwonko
Trzeba mieć w sobie dużo wrażliwości i dobra, by tak kochać zwierzęta...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie i spokojnego weekendu.
Oj ja mam jej chyba zbyt wiele tej wrażliwośći, to czasami przeszkadza w życiu. Po Pitce płakałam jak bóbr i w sumie na samą myśl o niej nadal oczy mokre.
UsuńTrzymaj się cieplutko :)
cudny pingwinek nie wiem czy wiesz ale pingwinki to najinteligentniejsze z dachowców. Zgadzam się że jak odchodzi nasz futrzasty przyjaciel to serce sie rozpada na kawałeczki. Jedynie myśl e a teczowym mostem jest lepiej to ból trochę mniejszy ale pustka zostaje na zawsze. My przygarneliśmy podobnego pingwinka z TOZ. Trzymaj się cieplutko :)
OdpowiedzUsuń