... jak nigdy w tym roku zaczęłam bawić się w ogrodniczkę taką mini mini – aż sama siebie nie poznaję.
Co prawda wstyd, gdyż szkołę średnia skończyłam w pokrewnym kierunku ... a potem był pomysł na studia również w podobnym kierunku, jednak tego było by już za wiele.
Potem była chęć „uprawiania” ogródka, chyba z tydzień zastanawiałam się co będę sadzić i siać ;) A potem ambitnie pierwsze pielenie, a na drugie zabrakło zapału ... zarósł chwastami i zadomowiły się w nim mrówki i tyle było z mojego przydomowego ogródka i moich chęci ogrodniczych.
Ogrodniczka ze mnie żadna, jednak w tym roku zamarzyły mi się kwiatki na balkonie. Wyruszyłam więc na pobliski ryneczek w poszukiwaniu kwiatowych niespodzianek.
Potem była chęć „uprawiania” ogródka, chyba z tydzień zastanawiałam się co będę sadzić i siać ;) A potem ambitnie pierwsze pielenie, a na drugie zabrakło zapału ... zarósł chwastami i zadomowiły się w nim mrówki i tyle było z mojego przydomowego ogródka i moich chęci ogrodniczych.
Ogrodniczka ze mnie żadna, jednak w tym roku zamarzyły mi się kwiatki na balkonie. Wyruszyłam więc na pobliski ryneczek w poszukiwaniu kwiatowych niespodzianek.
A tam .... kwiatów tyle, że nie mogłam się zdecydować, które wybrać.
Zakupiłam tradycyjne stokrotki różowe i białe(o tych w kolejnym poście) , begonie w cudnym krwiście czerwonym kolorze i ciemnym pomrańczu oraz bluszcz, który mi się od dawna bardzo podobał a jakoś nigdy sobie nie zakupiłam ani też od nikogo nie przyniosłam.
Wytargałam na balkon również kaktusy – które uwielbiam, ale że Miłek już powoli zaczyna pełzać po podłodze więc takowe kwiaty będą bardzo niebezpieczne na drodze małego Smyka podczas poznawania świata.
Ogródkiem balkonowym tego nazwać co prawda nie można, ale cieszą te kwiaty moje oczy.
Oczywiście w związku z tym, że ta mała zmiana była nieplanowana to każda donica „z innej parafi” – uwielbiam zwykłe stare gliniaki – jednak już nie chciało mi się wszystkiego przesadzać i część kwiatów pozostała w tym w czym rosła. że za rok ;-)
Wytargałam na balkon również kaktusy – które uwielbiam, ale że Miłek już powoli zaczyna pełzać po podłodze więc takowe kwiaty będą bardzo niebezpieczne na drodze małego Smyka podczas poznawania świata.
Ogródkiem balkonowym tego nazwać co prawda nie można, ale cieszą te kwiaty moje oczy.
Oczywiście w związku z tym, że ta mała zmiana była nieplanowana to każda donica „z innej parafi” – uwielbiam zwykłe stare gliniaki – jednak już nie chciało mi się wszystkiego przesadzać i część kwiatów pozostała w tym w czym rosła. że za rok ;-)
A tak naprawdę to marzy mi się taras – MÓJ WŁASNY - piękny i duży, na którym mogłaby poszaleć z roślinami. Kto wie może kiedyś ....
stokrotki ...
A na koniec dnia wybrałam się na spacerek po naszej posesji i odkryłam, że za drewnianą stodółką rośnie mnóstwo czeremchy, która tam ślicznie roztacza wokół swój piękny zapach. Zapach jej jest jednak na tyle intensywny, iż musiałam postawić ją za oknem – również na balkonie. Ale i tam ładnie wygląda :-)
śliczny balkonowy ogródek, a zdjęcia czeremchy wspaniałe:)
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam