czwartek, 6 sierpnia 2009

Miłoszek w domku - i na dobry weekendu początek Fartuszek kuchenny


Jesteśmy …wróciliśmy i mam nadzieję, że już nie pojedziemy wiecej... oraz dziękujemy za wszystkie ciepłe słowa w komentarzach i kciuki. Pomogły !!!

Miłoszek to zuch Chłopczyk, nie płakał wcale, ani przy wkłuciu wenflonu, ani przed narkozą, ani po - wcale łezki nie uronił. Jestem z niego dumna :)
Inne dzieciaczki , które leżały na oddziale okulistycznym płakały, a on to istny Mały Twardziel. Cały zabieg najprościej mówiąc zniósł dobrze.
Ale żeby go nie przechwalić to powiem , że dał nam też dobrze popalić – i rodziców kręgosłupy dobrze odczuły, że maja 10 kilogramowe dziecko :) Otóż, żeby było nam weselej to Miłoszek tuż po zabiegu (który trwał może 15 minut i był przeprowadzany w znieczuleniu ogólnym) po przeniesieniu na szpitalne łóżeczko pospał może 10 min i otworzył oczka. Mało tego - ten mały Siłak, próbował wstać, wiercił się i nie było mowy o jakimkolwiek leżeniu w pozycji poziomej – a powinien dla własnego dobra. I takim oto cudem przez najbliższe 2 godziny, dziecko było noszone i na rękach, a my z całych sił usiłowaliśmy je zabawiać czym się dało by jak najdłużej spędził w pozycji leżącej. A inne maluchy, które miały zabiegi tuż po Miłoszku – spały słodko przez ponad 2 godziny ;)
Najbardziej martwiłam się tym, jak on wytrzyma tyle godzin bez jedzenia. Jak jest głodny to nie ma przeproś, nic nie pomoże, musi być teraz i już. Ale jakoś to przetrwaliśmy.
A po powrocie do domku wybraliśmy się na spacerek. Miłoś był tak ruchliwy i aktywny jak zazwyczaj i wcale nie wyglądał na dziecko, które miało jakikolwiek zabieg.
Teraz tylko trzeba liczyć na to, że sam zabieg przyniesie oczekiwany rezultat i nie trzeba będzie po raz kolejny go powtarzać. W ciągu kilkunastu dni będziemy to wiedzieć.
A wracając do tematu szycia :)

Do tej pory tylko mówiłam, że szyję, pokazywałam jakieś „zjawki” moich prac ale nic poza tym. Na dowód , że szyję pokazuję dziś fartuszek, który to „sprodukowałam” w ostatnim czasie. Miał być szybki więc i szybko uszyty a tym samym wykrój prosty. Bez udziwnień.
Fartuszek uszyłam z bawełnianych zasłon, które to nabyłam na blogowym Pchlim Targu za grosze. Szkoda mi było je ciąć, ale jak pomyślałam ile to zasłon i tkanin mam, które tylko leżą (na blogu pokazałam tylko część) , stwierdziłam, że nie ma co. W końcu kupiłam je z zamiarem tak naprawdę poszycia tekstyliów kuchennych – wiec nożyczki … szpilki i do dzieła. Poszło szybko i sprawnie ;)Fartuszek poszedł już w świat- był prezentem na urodziny dla pewnej przesympatycznej osóbki, a tkaniny zostało na jeszcze kilka „przydasiów” kuchennych …..
A na koniec, życzę wszystkim słonecznego weekendu
Dorota i Miłoś

11 komentarzy:

  1. Uffff, ulga...
    Dobrze, że z Miłoszka taki ZUCH :))
    Dzieki temu i Wam było łatwiej przetrwać te chwile...
    Podziwiam Was wszystkich :))
    I mam nadzieję, że nie będzie powtórki z zabiegu.

    Fartuszek świetny - śliczny z koronką, z zarazem praktyczny, bo ma wzór, na którym nie widać plamek ;))

    Dla Ciebie i Milosia - dużo spokoju i wypoczynku w nadchodzace dni :))

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak to dobrze, że wszystko się udało i dobrze zakończyło!! Cieszę się z Wami!!

    ps: ale sliczny fartuszek!!

    OdpowiedzUsuń
  3. Oj bardzo się cieszę, że wszystko się udało !
    A Miłoszek to zuch chłopak.

    Fartuszek przepiękny !!!
    Czekam z niecierpliwością na nowe tworki

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. Cieszę się, że już po zabiegu i że Miłoszek dobrze go zniósł.
    Ale no no też masz małego "klocka". Jednak nic nie przebije wagi mogego Witusia, gdy miał pół roku, ważył 11 kg. Też z jedzeniem nie było zmiłuj ;-)))Byłam wprost załamana, ale później przestał jeść i teraz jest w miarę normalny choć też z niego kawał chłopa.
    Fartuszek śliczny, przede wszystkim świetny materiał, taki bardzo niefartuchowy, a prezentuje się rewelacyjnie. Na tekstylia kuchenne będzie super.
    Życzę duuuuuużo zdrówka i uśmiechu.

    OdpowiedzUsuń
  5. masz naprawdę dzielnego Synka :)) musi być z niego fajna wiercipięta :))) i trzymam kciuki-skoro raz pomogły :))-by zabieg nie musiał być powtórzony :))

    fartuszek świetny, pamiętam, że pierwszą rzeczą, którą uszyłam na maszynie był fartuszek właśnie, ale gdzie mu do Twojego...
    i piękny deseń, masz dar do wynajdywania fajnych materiałów :))

    pozdrawiam serdecznie :))))))))))))

    OdpowiedzUsuń
  6. super:) zobaczysz, wszystko będzie dobrze:))
    a mój Bartek też jest klocek. Ważył też ponad 10 kg jak miał pół roku.Urodzeniowa waga-4610, dł.60. Teraz ma 2 lata i 5 mies. i waży 22.Muszę go zważyc, bo dawno tego nie robiłam. I nie żeby jakoś szczególnie wcinał.
    Fartuszek śliczniutki.
    Dużo ciepła w sercu-pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  7. Cieszę się ,że juz jestescie w domu,że wszystko przebiegło pomyslnie.Miłoszek -dzielny chłopak..Zresztą Wy też..Wszyscy daliście radę..

    Fartuszek świetny.Mnie też by się przydał taki,bo nie mam zadnego.

    Pozdrawiam gorąco.Buziaki!!

    OdpowiedzUsuń
  8. Mili, jak dobrze, że masz takiego dzielnego Synka i że już po wszystkim :) Mam nadzieję, że już będzie się wszytko układać po Waszej myśli :) Życzę zdrówka!
    Fartuszek przepiękny! Masz talent do szycia!
    Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Tak się cieszę,że wszystko poszło sprawnie!Jestem pewna,że zabiegu nie trzeba będzie powtarzać.
    Z Miłka jest prawdziwy Zuch!!!Proszę ucałuj go od nas bardzo mocno!

    Fartuszek wyszedł Ci bardzo pięknie.eh,też by mi się przydał taki...

    Pozdrawiam(o dziwo!) słonecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Az mi kamien z serca spadl,ze Miloszek tak dzielnie wszystko zniosl....ze wszyscy byliscie dzielnie:)))

    Fartuszek jest sliczny!!!!

    serdecznie pozdrawiam:))

    OdpowiedzUsuń
  11. Witaj Mili.
    Ja już po urlopie i takich rzeczy się dowiaduję. Cieszę się, że wszystko z Miłoszkiem OK. A tu się okazuje, że synek tak nie przeżywał, jak mama. To i dobrze.
    A moja córa ma 5 m-cy i waży 8,5 kg. Też niezły klocek, hihihi.

    A jeszcze napiszę, że zamówiłam sobie lawendę, na taki chlebek też mam ochotę i jak trochę ogarnę pourlopowy bałagan to może też upiekę... No i ten fartuszek też mi do gustu przypadł... No i się okaże, że wszystko od Ciebie zgapiam ;)
    Hihihi, a co tam, może mnie nie udusisz ;)
    Papa, trzymajcie się, buziaki dla dzielnego synka.

    OdpowiedzUsuń

DZIĘKUJĘ ZA TWÓJ KOMENTARZ :)