Nie zdążyłam się obejrzeć a już mi minął. Sama nie wiem kiedy- tak szybko zleciał. Nic konkretnego nie zrobiłam, nigdzie nie wyjeżdżałam no ale przynajmniej odpoczęłam od pracy – bo tej ostatnio miałam aż nadmiar. Jednak z drugiej strony nie mogę powiedzieć, że spędziłam ten czas bezczynnie. Czas spędzony z Synkiem jest bezcenny. Ech będzie mi brakowało naszych dłuuuugaśnych spacerków wiejskimi steczkami wśród pól . Ech fotografowaliśmy wszystko co się dało, przysłowiowy „każdy” chwast. Po takich wycieczkach Miłuś spał grzecznie i słodko
Dzisiaj był mój pierwszy po-urlopowy dzień w pracy. Wróciłam do białych grzecznych koszul i stonowanych „mundurków” Na początku jak zwykle kawa – bez niej nie zaczynam dnia w pracy, potem poczta firmowa, potem poczta prywatna itd...
W pracy tęskniłam za Miłoszkiem jak nigdy. Ech trzeba cieszyć się tymi chwilami kiedy jest taki malutki, kiedy śmieją się jego oczy , kiedy wracając po pracy On wyciąga do mnie rączki ..... Te chwile są ulotne i nie zdążę się obejrzeć, a moje dziecię przedstawi mi swoja narzeczoną .... Więc łapię każdy dzień, godzinę, minutę, sekundę …. I niech trwa ten czas jak najdłużej …
Ubolewam, nad tym, że już nie będę tak na bieżąco śledziła blogów. W pracy mam zablokowanego bloggera jak i wiele innych stron. Buuuuu. No tak ale podobno w pracy trzeba pracować. Jednak ja przebiegła bestia subskrybowałam sobie wszystkie blogi, na które chętnie zaglądam i przeglądam je przez „czytnik Google”. Oczywiście nie mogę dodawać komentarzy ( hmmmm ... a może mogę tylko nie wiem jak) - ale to nadrobię wieczorami w domku. No chyba żeby mi szanowny Małżonek nie użyczył swojego komputerka.
Mój komputerek tym razem już jedzie do „uzdrowiciela” (ostatnio nie wypaliło) i mam nadzieję, ze wkrótce będzie działał sprawnie, przynajmniej przez najbliższe pół roku- dopóki znów czegoś nie nabroję w nim. W chwili obecnej nie da się na nim nic już zrobić gdy działa w żółwim tempie. Albo jeszcze wolniej ;)
Prace krawieckie również rozpoczęłam ... szyję jak dziecię śpi, wszędzie pełno igieł i szpilek. Stwierdzam jednogłośnie, że brakuje mi kącika, gdzie mogłabym rozstawić maszynę i trzymać swoje szpargały krawieckie. I tak wędruje to z szafy na połkę, z półki na poddasze, z poddasza na parapet i tak dalej ... Może kiedyś będę miała swój kąt.
Dzisiaj był mój pierwszy po-urlopowy dzień w pracy. Wróciłam do białych grzecznych koszul i stonowanych „mundurków” Na początku jak zwykle kawa – bez niej nie zaczynam dnia w pracy, potem poczta firmowa, potem poczta prywatna itd...
W pracy tęskniłam za Miłoszkiem jak nigdy. Ech trzeba cieszyć się tymi chwilami kiedy jest taki malutki, kiedy śmieją się jego oczy , kiedy wracając po pracy On wyciąga do mnie rączki ..... Te chwile są ulotne i nie zdążę się obejrzeć, a moje dziecię przedstawi mi swoja narzeczoną .... Więc łapię każdy dzień, godzinę, minutę, sekundę …. I niech trwa ten czas jak najdłużej …
Ubolewam, nad tym, że już nie będę tak na bieżąco śledziła blogów. W pracy mam zablokowanego bloggera jak i wiele innych stron. Buuuuu. No tak ale podobno w pracy trzeba pracować. Jednak ja przebiegła bestia subskrybowałam sobie wszystkie blogi, na które chętnie zaglądam i przeglądam je przez „czytnik Google”. Oczywiście nie mogę dodawać komentarzy ( hmmmm ... a może mogę tylko nie wiem jak) - ale to nadrobię wieczorami w domku. No chyba żeby mi szanowny Małżonek nie użyczył swojego komputerka.
Mój komputerek tym razem już jedzie do „uzdrowiciela” (ostatnio nie wypaliło) i mam nadzieję, ze wkrótce będzie działał sprawnie, przynajmniej przez najbliższe pół roku- dopóki znów czegoś nie nabroję w nim. W chwili obecnej nie da się na nim nic już zrobić gdy działa w żółwim tempie. Albo jeszcze wolniej ;)
Prace krawieckie również rozpoczęłam ... szyję jak dziecię śpi, wszędzie pełno igieł i szpilek. Stwierdzam jednogłośnie, że brakuje mi kącika, gdzie mogłabym rozstawić maszynę i trzymać swoje szpargały krawieckie. I tak wędruje to z szafy na połkę, z półki na poddasze, z poddasza na parapet i tak dalej ... Może kiedyś będę miała swój kąt.
A dzisiaj zrobiłam sobie spacerek po ogródku i fotografowałam wszelką roślinność, która to mi wpadła w oko.
Święte słowa: czas spędzony z dzieckiem jest bezcenny!!! A dzieci tak szybko rosną... Póki sa małe jesteśmy na pierwszym miejscu, a potem przychodzą koledzy, kolezanki, pierwsze miłości... Najważniejsze mieć w dziecku przyjaciela z wzajemnością.... Wspólnie spędzane chwile nigdy nie wróca, nigdy już nie będa takie same, ale to one budują więź... Ja miałam to szczescie, że nie musiałam pracować... Moja córeczka ma już 4latka a my wciąz spędzamy czas razem i jest nam ze sobą wspaniale!!!
OdpowiedzUsuńTaki urlop nie jest mniej wartościowy od egzotycznych wojaży :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie i życzę wytrwałości w pracy :) Oby do następnego urlopu! ;)
Najbardziej z Twojego uropu zadowolony był synek,bo miał Cię w domu cały czas.
OdpowiedzUsuńA odpocząć od pracy to też ważne..
Pozdrawiam Cię serdecznie
Urlopy mają to do siebie,że niestety kiedyś się kończą :/
OdpowiedzUsuńAle czas spędzony z Miłoszkiem,tak bezcenny czas,mam nadzieje dodaje Ci sił w pracy?A powroty do domu są najprzyjemniejszą porą dnia.
Ściskamy was serdecznie.
Zgadza się z dziewczynami :) życzę teraz miłej pracy i długich chwil spędzonych z synkiem po pracy :) Pozdrawiam - Dagmara :)
OdpowiedzUsuńDzieci rosną tak szybko, że potem tylko żal, że tak mało czasu im poświęcaliśmy.
OdpowiedzUsuńJa już piąty rok z dziećmi/dzieckiem bo jedno już w przedszkolu. Czasem mam ich dość (a raczej ich zachowania, bo kocham je nad życie). Czasem myślę, że fajnie byłoby wyrwać się do ludzi, ale z drugiej strony wciąż miałabym wyrzuty, że mało jestem z dziecmi i tak w kółko.
Ciężko jest być matką, żoną i pracownikiem. Trzeba umieć tyle rzeczy pogodzić.
Życzę więc by Tobie się to udało.
Pozdrawiam serdecznie
o matko... nie wiem dlaczego jakoś ostatnio do Ciebie nie zaglądałam, ale słusznie zrobiłam! i więcej już nie zajrzę bo pęknę z zazdrości!!!!! takie materiały, i te koronki, i szpulki i, i, i... i to jeszcze w TAKICH ilościach! szczęka mi opadła i idę sobie popłakać w kąciku :( no marzenie po prostu, dlaczego moja mama nie ma takich chomiczych skłonności?!
OdpowiedzUsuńale zanim sobie pójdę, to jeszcze napiszę, że cieszę się, że synuś już dobrze się czuje, całuski dla niego :) pewnie on gdyby mógł wybrać wolałby taki właśnie wspólny wypoczynek i spacery od wojaży :)
Taki nasz los ;)) Zawsze jesteśmy rozerwane, gdzieś pośrodku ...
OdpowiedzUsuńPrzede wszystkim bądź szczęśliwa - Twoje dziecko też będzie, bo czuje całym sobą Twoje emocje :)
POzdrawiam gorąco :))
Oj to prawda, że to trudne wyzwanie być mama pracującą takiego małego bąbla. Nie ukrywam, że chętnie siedziałabym z nim w domu i zajęła sie wychowywaniem jego. Etap robienia kariery mam już za sobą ale nie chcę rezygnowac z pracy. Jednak najważniejsze dla mnie to dom i rodzina.
OdpowiedzUsuńushii no co Ty, zagladaj czasem :)
no pewnie, że będę zaglądać :)
OdpowiedzUsuńi cierpieć :)