Już dawno chciałam sobie sprawić woreczki ... zakupiłam suszona lawendę ale woreczków już niestety nie chciało mi się uszyć z racji lenistwa. Tak tak ... taki leniuszek ze mnie. Chciałam sobie tez kupić gotowe na allegro, ale jak o tym myśłałam to stukałam sie w głowe przecież to proste i sama potrafię uszyć.
Zmobilizował mnie do uszycia -prezent, jaki otrzymałam od Pauli w postaci woreczka wypełnionego lawendą. Nie dość, że wyglądał ślicznie to i pachniał cudnie.
Zmobilizował mnie do uszycia -prezent, jaki otrzymałam od Pauli w postaci woreczka wypełnionego lawendą. Nie dość, że wyglądał ślicznie to i pachniał cudnie.
I tak w pewnien wieczór powstały moje woreczki, wykonane ręcznie przeze mnie. Bez użycia maszyny do szycia - a dodam, że ja jestem uzależniona od maszyny do szycia.
Zgadzam sie ze stwierdzeniem, że szycie ręczne relaksuje.
Wszystkie 4 sztuki wylądowały w komódce z ciuszkami Miłosia. A jakie zapachy .... mogłabym zamieszkac w tej komódce :)Lawendę w doniczce też mam, zobacze co z tego wyrośnie. To już drugi egzemplarz. Pierwsza, którą zafundowałam sobie jakis czas temu, wyrosla na dziki zwisający krzak "na pół metra" i podczas intensywnego nawadniania przeze mnie ;) padła. Stoi teraz na balkonie badylek, a że troche pachnie nie mam sumienia wyrzucić.
A tsu-miko rozdaje takie cudeńka
Ależ śliczne te woreczki :))) Piękny materiał na nie wybrałaś!
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o lawendę, to ja też ciągle przelewam swoje (a czasem przesuszam), ale że zawzięłam się na nią, to co roku sobie sprawiam świeżą :)
Pozdrawiam serdecznie :)
Właśnie ja tej lawendy nie mogę zaczaić, ile trzeba jej wody wlać aby było ok???????? ona mi pada :/ na tym pierwszym zdjęciu w poście z 10.07 widać, że jedna lawenda jest uschnięta... :/ muszę ją wyrzucić... druga też tak dziwnie rośnie jakby chciała a nie mogła :(
OdpowiedzUsuńŚliczne woreczki :) i fajny pomysł na zapachy w szafie... :) a zdradzisz gdzie można kupić suszoną lawendę? do woreczków... jakoś nie spotkałam, oprócz soli do kąpieli, która była własnie z suszoną lawendą...
Pozdrawiam :)
Śliczne woreczki uszyłaś.
OdpowiedzUsuńTeraz Miłszek nie dość,że przystojniacha,to jeszcze jaki pachnący! :) Żadna kobitka mu się nie oprze!
Ściskam was razem z Lenką.
Jakoś trafiłam na Twojego bloga. I te woreczki mnie zauroczyły...
OdpowiedzUsuńAż nachodzi mnie ochota uszyć takie same, ale nie ręcznie, o nie.
A moja lawenda rośnie sobie w ogródku i chyba już nawet rozkwitła...
Elle , Dag-eSz, Paula - materiał to piękny okrągły obrus, który kiedyś zniszczyłam. Dziś mówię wrrr ..!%$&*#$%$##@&*% ...... Uszylam z niego "wiejsko-retro" spodniczkę sobie. Ale poszła w świat bo sie spodobała koleżance.
OdpowiedzUsuńZostała niewykorzystana połówka obrusu- i tak powstały woreczki.
No pojęcia nie mam jak pielęgnowac ta lawendę, gdzieś mi się o uszy obiło , że lubi słońce i dużo przestrzeni - wiec raczej ciasne donoiczki jej nie służą.
Dag-eSz suszona lawendę kupiłam na allegro rok temu jakoś latem. Jesli uda mi się odgrzebać u kogo to Ci napiszę. Osoba ta sprzedawał mnóstwo lawendowych cudowności , może i w tym roku będzie.
Wiola ja też byłam przerażona ręcznym szyciem. Bo ostatnio ręcznie to szyłam jako dziecko ubranka dla lalek. Ale okazało się że to całkiem przyjemne
Pozdrawiam Was niedzielnie
dziękuję za słowa pocieszenia, staram się...
OdpowiedzUsuńładny materiał, od razu wiadomo jaką funkcję mają te woreczki :)
ja nie mogę sie przekonać do ręcznego szycia, za wolno to idzie :)
ta lawenda rośnie Ci w domu, czy na balkonie?
Ushii lawendę wcześniej trzymałam w domu i to ona mi padła, ta na zdjęciu rośnie na balkonie w maciupkiej doniczuszce i chyba jutro przesadzę do większej.
OdpowiedzUsuńI pamietaj - dasz radę. Jak to mówią "co nas nie zabije - to nas wzmocni" Wiem, że słowa pocieszenia od innych osób w kryzysowej sytuacji na niewiele się zdają, jednak dobrze , że sa takie osoby, które myślą o nas ciepło i nam dobrze życzą :)
Mnie nikt nie skrzywdził, nie sprawił bym przez niego cierpiała, ale dokładnie 9 miesięcy temu przeżyłam śmierć jednego z moich dzieci. Boli bardzo ... brak słów po prostu ...ale w jakis sposób jestem silniejsza. Nigdy nie pogodzę się z tym.
Witaj Mili.
OdpowiedzUsuńWłaśnie przeczytałam o twoim dzieciaczku ... bardzo mi przykro.
Dziękuję, za odwiedziny i wpis. Wpadaj czasem ,zapraszam serdecznie.
A co do lawendy to nie wiem. Rośnie sobie w ogródku, ale to moja mama przyniosła krzaczek. Ona jest moim ekspertem od roślinek. Jak nie zapomnę, to zapytam ją o pielęgnację. Może lepiej rosłąby w takim pojemniku plastikowym duży, podłużnym... Nie wiem.
Pozdrawiam ciepło i trzymaj się.
Wiolu
OdpowiedzUsuńpewnie, że będe wpadać.
Zobaczysz -nie zdążysz się obejrzeć a blogowanie wciągnie Cie na całego. Życzę udanej przygody z blogiem i z niecierpliwością czekam na efekty Twojej pracy.
ps. zostawiłam wpis u Ciebie :)
Uwielbiam lawendę. Mamy u rodziców duże, średnie i małe roślinki i z każdym rokiem ich przybywa. Od połowy czerwca ścinamy gałązki z rozkwitłymi kwiatkami i robimy z nich suszone bukieciki. Zaczęłam ja, a jeszcze dołączyli moja mama i tato. Cały dom maja w lawendzie.
OdpowiedzUsuńNie wiem czy wiecie ale po oberwaniu kwiatów, np. do woreczków z zasuszonych łodyżek można zrobić naturalne lawendowe kadzidełka.
Lawenda kiepsko rośnie w domu. Może być w doniczkach ale większych. Lubi świeże powietrze i słońce :)
lawenda jest piekna, ostanio zakupilam sadzonki, i tez lawende w woreczkach na stronie
OdpowiedzUsuńhttp://www.lawendowy-fan.pl/
zapraszam