Opętana szalem lawendowego zapachu, który mnie uwiódł bez dwóch zdań tak jak w ubiegłym roku – dokonałam zakupu suszonej lawendy u Libry. Przesyłka która do mnie dotarła była bardzo pachnąca. Nie mogłam się oprzeć i rozpakowałam już w banku. Pachniało mi do końca dnia pracy tak, że zamiast skupić się na pracy to poddałam się temu ślicznemu zapachowi bez reszty. Na razie jest wciąż w woreczkach foliowych – bo właśnie szyja się woreczki na lawendę.
Będąc na ryneczku zakupiłam po raz kolejny doniczkową lawendę . Tym razem kwitnącą. U tego Pana w ciągu jednego miesiaca kupowałam już trzeci raz. Pierwszą lawendę doniczkową przelałam i potem zasuszyłam. Teraz ja ratuję na balkonie. Nie pokazuję jej bo nie ma się czym chwalić – suche badylki z odżywającymi listkami. No zobaczymy co się z tego „urodzi” :) Potem zakupiłam kolejną. Nie wypuściła ani jednego lawendowego kwiecia. No i nareszcie zakupiłam już kwitnacą. Co robię nie tak że ta sama lawenda u tego pana już kwitła a moja nie. Może podlewa ja jakimś specyfikiem? Hmmm ...
Witaj Mili. Całkiem ładne te lawendy. A możesz zdradzić sekret, gdzie te suszone kupujesz?
OdpowiedzUsuńWe wtorek jadę na urlop ale potem to bym poszyła jakieś woreczki(nową maszyną) i pochowała tam taką suszoną lawendę. :)
PS. O tej macie do wykrojów napisałam jako odpowiedź na moim blogu.
Pozdrawiam serdecznie. Pa.
Taki zapas lawendy.Już sobie wyobrażam ten zapach który unosi się w całym domu...
OdpowiedzUsuńWoreczkami koniecznie się pochwal jak uszyjesz.
Pozdrawiamy was weekendowo!
Też muszę sobie taką zakupić!
OdpowiedzUsuńoj.. ale zapasów lawendy kupiłaś :) wyobrażam sobie ile to zapachu, bo sama mam woreczki z taką lawendą :)
OdpowiedzUsuńCo do tej w doniczce.. ja też albo przeleję, albo przesuszę - i tak co rok :) chyba sie nie nadają do doniczek..
Pozdrawiam serdecznie
ojej, ile lawendy :)
OdpowiedzUsuńa moja kwitła jak ją przyniosłam, a teraz nic - zastygła w takim stanie jak ją kupiłam i też mnie denerwuje
czy jest w ogóle ktoś komu ładnie rośnie? bo wszyscy narzekają tylko :)
Moja lawenda ładnie zakwitła, przekwitła i cieszę sie już ściętą i ususzoną. Mam dwie odmiany i na razie sie ładnie trzymają. Życzę powodzenia w szyciu woreczków i pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńja kupiłam doniczkową rok temu-w domu była taka licha, podeschnięta. Dałam ojcu, zeby wsadził na działce. Podciął ją i na wiosnę rozkrzewiła się ładnie. Teraz kupiłam taką grubszą w kwiaciarni i...skapuciała:(ale zastosujemy zabieg j.w. i zobaczymy, co bedzie w nast.roku. Zakupy udane:P
OdpowiedzUsuńMusze też zamówić:)
pozdrawiam
asia
Hm...cudo, uwielbiam lawendę
OdpowiedzUsuńPozdraiam
Paczka od libry jak przychodzi to pachnie nawet jeszcze nie otwarta.Wyobrażam sobie jaki zapach sie rozchodził ,gdy ją rozpakowałaś..Pochwal sie woreczkami jak uszyjesz.
OdpowiedzUsuńKwitnąca lawenda sliczna.
Pozdrawiam serdecznie
Och rzeczywiście - paczka z lawenda zanim została otwarta juz pachniała. Zaprzyjaźniony listonosz pytał co za zioła kupiłam ;)
OdpowiedzUsuńA tą w doniczce to sama nie wiem czy mam juz ścinać czy jeszcze niech rośnie trochę. Ale jak zetnę to mi tylko z 10cm kikutki zostaną. Zadna to dekoracja.
Wiolu lawende kupiłam na allegro - tu masz link do sprzedawcy
http://www.allegro.pl/show_user_auctions.php?uid=9315652
Dzieki za informacje o macie i nożyku . To chyba super sprawa ale cena mnie przeraziła. Chociaż mam chęć - musze pomyśłec ;)
Hmmm nowa maszyna a jaka masz? Mi się marzy jakaś hafciarka. Ale na taka pozwole sobie jak na emeryture chyba pojde - a to jeszcze tyyyyle czasu. poki co musze sie zadwowolic swoja starą
A woreczkami się pochwalę jak skończe i juz na dobre będę miała swój komputer, bo na Męża dziwnie mi sie klika.
Miłej niedzieli Wam życzę
Dzięki Mili.
OdpowiedzUsuńJa zamówię sobie też tę lawendę, ale to po urlopie, jak wrócę.
Maszynę mam Huskystar by husqvarna.
Nie jest zła, tylko jakaś taka za delikatna, jak coś grubszego próbowałam szyć.
Ach, już nie mogę się doczekać końca urlopu ... hehehe to na odwrót niż wszyscy, co nie ? ;)
Papa
To ja Wiola. Zmieniłam sobie adres bloggera. Ciekawe czy mnie widać?
OdpowiedzUsuńJakby co to teraz tu jestem http://wiolinkowo1.blogspot.com/
:))
Lubię lawendę, jej kolor, zapach i czar.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
Z lawendą miałam w zeszłym roku ten sam problem. Kupiłam w pełni rozkwitu i po jakimś czasie uschła. W tym roku kupiłam sadzonki, które jeszcze nawet nie kwitły, zasadziłam do dużej donicy i zrobił się z nich spory, kwitnący krzaczek. Stoi w mocno nasłonecznionym miejscu, podlewam jak sobie przypomnę. A, i ziemię wymieszałam z dużą ilością piasku, bo gdzieś wyczytałam, że one lubią glebę przepuszczalną. Pokazuj woreczki, bo ja też jeden na suszoną lawendę właśnie uszyłam :)
OdpowiedzUsuńAle lawendy!!! :) też bym chciała... nie wiem co na to mąż, bo nie długo go puszczę z torbami :P ja jak kupowałam swoją, to mówię do pana na ryneczku, że chcę bardziej rozkwitniętą, ten mi na to, że ona lada chwila rozkwitnie i dał mi takie jakie prezentowałam... ususzone a potem zalane wywaliłam do śmieci... nic mi nie rozkwitło :( u teściowej na balkonie rośnie sobie bez niczego... i to na słońcu! nie wiem jak ją podlewała, muszę spytać. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńhe, znowu tu wlazłam, tylko po to, żeby pozachwycać się twoimi tkaninami i... i całą resztą :)
OdpowiedzUsuńpozdrowienia dla Miłka!